Koniec świata z tymi windami! – wzdycha jedna z lekarek. – Remontują je i remontują. Zachciało się nowoczesnych dźwigów. A ty człowieku zasuwaj po schodach. Nikogo nie obchodzi, że aż na siódme piętro.
Na szóstym piętrze jest klinika ortopedii. Dzieci tam leczone mają problemy z poruszaniem się. – Wczoraj po schodach szedł mężczyzna. Niósł dziecko pod pachą, a na plecach trzymał wózek inwalidzki – opowiadają mali pacjenci z Zakładu Rehabilitacji. Przychodzą na szóste piętro, bo na ortopedii leży ich kolega Krzysiek. Ten z kolei musi schodzić na parter na rehabilitację. – Na windę trzeba czasem czekać pół godziny – mówi chłopiec. – A schodzić jest ciężko.
Najtrudniej jest w porze posiłków. Obsługa szpitala wozi wtedy jedyną czynną windą talerze, garnki, termosy. Nie da się tego wnieść po schodach, więc blokuje windę. Pacjenci są skazani na schody lub bardzo długie oczekiwanie.
– To prawda, poruszanie się między piętrami to ogromny problem dla pacjentów – mówi Małgorzata Jabłonka, dyrektor administracyjny DSK. –Remont był jednak konieczny. Stare windy często się zacinały. Jedna nawet się urwała. Na szczęście była pusta.
– Dzisiaj to już mój czwarty kurs – skarży się mama pięciomiesięcznej Patrycji. – Dobrze, że dziecko mam malutkie, bo nie dałabym rady.
Rady nie daje większość pacjentów. Nie tylko tych z ortopedii. Dla czteroletniej Kasi chorej na płuca nawet wejście na czwarte piętro sprawia problemy. – Trzeba zacisnąć zęby. Jeszcze przez kilka tygodni – prosi dyr. Jabłonka.