Franciszek Świtała już dwa lata temu proponował lubelskiemu magistratowi rozwiązanie zmniejszające korki na skrzyżowaniach. Bez skutku. Tymczasem trzy miasta w Polsce pomysł "kupiły” i go sobie chwalą.
– Wyświetlacz pozwala kierowcom przygotować się do ruszenia tak, aby po zapaleniu zielonego światła nie tracić czasu na szukanie biegu – mówi Agnieszka Kobus-Pęńsko z Zarządu Dróg Miejskich w Toruniu.
– Dzięki temu, w ciągu godziny każdym pasem przejeżdża do 70 aut więcej.
Lublin mógł wprowadzić takie rozwiązanie pierwszy w Polsce. Ale nie wprowadził.
– Na początku 2008 roku proponowałem władzom naszego miasta, aby na próbę zamontowały wyświetlacz. Za darmo – mówi Franciszek Świtała z lubelskiej firmy Micro–Clima. – Podpatrzyłem to rozwiązanie w Petersburgu.
Tam – po zamontowaniu wyświetlaczy – przepustowość skrzyżowań wzrosła o 50 proc. Ale to jeszcze nic. Liczba wypadków spadła od 50 do 70 proc. Niestety, w Lublinie natrafiłem na mur. Urzędnicy twierdzili, że się nie da, bo to ponoć znak drogowy niewystępujący w kodeksie drogowym.
Kierowcy chętnie zobaczyliby wyświetlacze w Lublinie.
– Czy warto? Jasne! To skandal, że urzędnicy nie chcieli nawet wypróbować tego rozwiązania. Proszę stanąć na lewoskręcie z ul. Związkowej w al. Spółdzielczości Pracy w Lublinie. Samochody ruszają w żółwim tempie. – mówi Jarosław Marciniak, kierowca z Lublina.
Tymczasem urzędnicy z lubelskiego magistratu obstają przy swoim.
– Kwestię montażu wyświetlaczy analizowaliśmy już w 2008 r. Zwróciliśmy się o opinię do Komendy Miejskiej Policji oraz Ministerstwa Infrastruktury. W każdym przypadku stanowiska były negatywne. Przepisy regulujące te kwestie obowiązujące wówczas i obecnie, nie umożliwiają stosowania wyświetlaczy – mówi Anna Adamiak, zastępca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów UM Lublin.
Czy w Toruniu obowiązują inne przepisy? – Naszym zdaniem nie ma konfliktu z prawem, bo wyświetlacz jest znakiem uzupełniającym – tłumaczy Agnieszka Kobus-Pęńsko.
A lubelska policja twierdzi, że jest "za”. – Takie urządzenie poprawia płynność i bezpieczeństwo ruchu – mówi nadkomisarz Sławomir Góźdź, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Lublinie.
To nie koniec zalet wyświetlacza.
– Proszę wziąć pod uwagę względy bezpieczeństwa. Ilu mniej kierowców wjeżdżałoby na żółtym, widząc, że już nie mają czasu, aby przejechać przez skrzyżowanie. Ilu pieszych mniej by zginęło na pasach, ile mniej byłoby kolizji? Nie rozumiem, dlaczego w Lublinie zawsze "się nie da” – pyta Świtała.