NIK skontrolował lubelskie szpitale. Pod względem długości kolejek, najgorzej wypadła Klinika Ortopedii i Traumatologii w Lublinie.
Aż 2758 osób oczekiwało na zabieg ortopedyczny w SPSK4. Pacjenci nie mogli być też pewni, że zostaną przyjęci w wyznaczonym terminie.
Podobnie w klinikach neurochirurgii, gdzie na przyjęcie czekało 319 osób. Swoje odczekać też musieli korzystający ze specjalistycznej opieki w Szpitalu Wojskowym przy al. Racławickich.
Tam w kolejce do urologa zapisano 290 osób, do neurologa 674, do ortopedy 265.
Czas oczekiwania wydłuża się, bo przyjmowane są osoby spoza list lub poza kolejnością, bez wskazań medycznych. Opóźnieniom sprzyja także bałagan w prowadzeniu list oczekujących, awarie sprzętu, niedostateczne wyposażenie szpitali, braki personelu, a przede wszystkim brak pieniędzy.
- Ta sytuacja jest wynikiem niewystarczających kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia – uważa Marta Podgórska, rzeczniczka prasowa SPSK4.
– Nie możemy przyjąć takiej ilości pacjentów, jak byśmy chcieli. Dlatego zmuszeni są oczekiwać w długich kolejkach.
Na zarzut NIK-u o nierzetelnie prowadzonych listach pacjentów Marta Podgórska odpowiada: - Fundusz nie dostarczył nam skutecznego systemu weryfikacji pacjentów.
Ludzie zapisują się w kolejce do specjalisty, po czym rezygnują, nie informując nas o tym. W ten sposób kolejka "sztucznie” się wydłuża. Pacjent powinien powiadomić nas o tym, że rezygnuje z wizyty w wyznaczonym terminie - ddoaje.