Mężczyzna zatrzymany w związku z ostatnimi wydarzeniami na Wieniawie został zwolniony. Okazało się, że nie zaatakował żadnej kobiety. Jednocześnie w sprawie pojawia się coraz więcej wątpliwości.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Jedyną pokrzywdzoną jest 29-letnia mieszkanka ul. Popiełuszki. W ubiegły czwartek wracała nocą do domu. Z jej relacji wynika, że zaczepiło ją trzech mężczyzn. Kiedy kazała im odejść, rzucili się na nią. Jeden z napastników trzymał, a drugi ciął ostrym narzędziem po rękach i brzuchu. Mężczyźni uciekli, kiedy ktoś wyszedł z pobliskiej klatki schodowej. Ranna kobieta trafiła pod opiekę lekarzy. Jej zdrowiu i życiu nic nie zagraża.
Kilka godzin wcześniej, w tym samym rejonie, miało dojść do podobnego zdarzenia. Z relacji 22-latki wynika, że kiedy wracała z klubu do domu śledził ją młody mężczyzna. Miał wejść za nią na klatkę schodową. Przestraszona dziewczyna uciekła do mieszkania i zaalarmowała współlokatorów. Dwaj młodzi mężczyźni rzekomo przegonili napastnika. – Mówię do niego „go away brudasie” – wspominał w wywiadzie w jednym z lubelskich portali kolega 22-latki, który jednocześnie jasno dawał do zrozumienia, że człowiek, którego przegonił, i sprawcy napaści na 29-latkę, to obcokrajowcy i muzułmanie. – Niech oni się modlą, żeby złapała ich policja, a nie my z kolegami. Jesteśmy strasznie na to cięci. Chcemy ich na strzępy rozerwać – dodał w czasie rozmowy na żywo.
Młody człowiek zapewniał policjantów, że rozpozna mężczyznę, którego przepędził sprzed bloku. Przeglądał zdjęcia z kamer monitoringu. W czwartek policjanci wyjaśniający sprawę rzekomych napaści zatrzymali Meksykanina, tymczasowo przebywającego w Lublinie. Po przesłuchaniu mężczyzna został zwolniony.
– Okazało się, że nie ma związku ze sprawą – wyjaśnia Kamil Gołębiowski z zespołu prasowego lubelskiej policji. – Po spotkaniu w klubie odprowadził 22-latkę do domu i wrócił do hotelu. Był tam, kiedy miało dojść do napaści. Potwierdzają to nagrania z kamer monitoringu.
Meksykanin ma żelazne alibi. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to on miał zostać zaatakowany przez kolegów 22-latki. W obawie o własne zdrowie wrócił do hotelu. Jak ustaliliśmy, kryminalni badający sprawę mają coraz większe wątpliwości do prawdziwości zeznań składanych przez 22-latkę i jej kolegów. Młodzi ludzie zmieniają wersje wydarzeń. Nie pamiętają wszystkiego z czwartkowej nocy.
– W sprawie jest wiele niewiadomych – przyznaje podkom. Gołębiowski.
Policjanci ustalają obecnie, czy 22-latka rzeczywiście była śledzona i mogła paść ofiarą napastnika. Jednocześnie kryminalni poszukują sprawców napaści na 29-letnią mieszkankę Wieniawy. Chłopak, który miał obronić młodszą z kobiet, ma na koncie wyrok za publiczne znieważanie z powodu przynależności rasowej i narodowościowej. Został za to skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata.