W szpitalach, zwłaszcza powiatowych, brakuje rąk do pracy, więc lekarze pracują ponad normę. – Trzy dyżury pod rząd to norma. Niektórzy pracują nawet 300-350 godzin miesięcznie – mówi lekarz-stażysta, organizator protestu „Ratuj się, bo kto pomoże”
Przepracowanie lekarzy jest zjawiskiem coraz bardziej powszechnym – przyznaje Marek Stankiewicz, rzecznik Lubelskiej Izby Lekarskiej. – Outsourcing miał zapobiec niedostatkom kadrowym i finansowym problemom szpitali, ale coraz częściej prowadzi do tego, że lekarze pracują ponad normę biorąc kilka dyżurów pod rząd. Problem dotyczy zwłaszcza szpitali powiatowych, które cierpią na braki kadrowe – dodaje.
O sprawie zrobiło się głośno, po tym gdy 8 sierpnia podczas czwartej doby dyżuru zmarła 44-letnia anestezjolog w szpitalu w Białogardzie. W tym tygodniu wyszła też sprawa lekarza pogotowia w Mielcu, który na dyżurze spędził 10 dni.
Lekarze decydują się na pracę ponad normę nie tylko ze względów finansowych. – Często ktoś musi zapełnić luki w grafiku i po prostu nie ma wyjścia – mówi Mateusz Latek, lekarz-stażysta, który w najbliższą sobotę organizuje w Lublinie akcję „Ratuj się, bo kto pomoże” (patrz ramka). – W takich sytuacjach najczęściej dyżur muszą wziąć lekarze-rezydenci, bo są najniżej w szpitalnej hierarchii. Trzy dyżury pod rząd to norma. Niektórzy pracują nawet 300-350 godzin miesięcznie.
– Rzeczywiście w powiatowych szpitalach są problemy kadrowe. Brakuje młodych lekarzy stażystów i rezydentów – przyznaje Marek Kos, dyrektor SPZOZ w Kraśniku. – Staramy się jednak tak układać grafiki, żeby nie dopuszczać do przekraczania norm pracy. Większość naszych lekarzy jest zatrudniona na umowy o pracę, więc obowiązują nas przepisy, których musimy przestrzegać. Po 24-godzinnym dyżurze lekarz powinien odpocząć. Trudno jednak powiedzieć czy rzeczywiście idzie do domu. Może przecież świadczyć pracę w innej placówce lub w pogotowiu. Trzeba by było za nim chodzić, żeby to zweryfikować.
W przypadku lekarzy zatrudnionych na kontrakty przepisy prawa pracy nie obowiązują. – Część lekarzy pracuje u nas na kontraktach. W takich przypadkach to sam lekarz decyduje czy chce wziąć kolejny dyżur czy nie – mówi Teresa Szpilewicz, dyrektor SPZOZ we Włodawie.
– Nadmierne obciążenie lekarzy pracą nie jest niczym nowym. To taki cichy kompromis, kiedy obie strony robią dobrą minę do poważnych problemów – komentuje Stankiewicz. – Kontrakty wprowadzono nie dlatego, by poprawić warunki pracy lekarzy, lecz po to aby szpital mógł zapewnić ciągłość świadczeń.
Lekarze protestują
W Lublinie akcja „Ratuj się, bo kto pomoże” odbędzie się w sobotę na pl. Łokietka, w godz. 10-15. Do lekarzy rezydentów, którzy w czerwcu protestowali przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia, dołączą przedstawiciele innych zawodów medycznych m.in. ratownicy, pielęgniarki, fizjoterapeuci. Protest będzie połączony z bezpłatnym szkoleniem dla mieszkańców z pierwszej pomocy.