Prezydent nie da ani grosza na przekształcenie Motoru Lublin w sportową spółkę akcyjną. W planie wydatków na przyszły rok nie ma takiej pozycji. Jeden z radnych chciał, by o pieniądze na ten cel upomniała się komisja sportu działająca w Radzie Miasta. Ale komisja wniosek odrzuciła.
O znalezienie funduszy upomniał się na ostatnim posiedzeniu komisji radny lewicy Dariusz Sadowski. Zgłosił wniosek, by na spółkę dać milion złotych zarezerwowany na dokumentację do budowy nowego stadionu przy ul. Krochmalnej. Wtedy to na stadion nie zostałoby nic.
– Milion ani nie pomoże budżetowi, ani go nie wywróci. Jeżeli chcemy mieć drużynę piłkarską na poziomie wyższym niż IV liga, to miasto powinno zaangażować się w spółkę. Jeżeli nie chcemy, to po co w ogóle nam ten stadion? – pyta Dariusz Sadowski, radny lewicy. Jego pomysł nie zyskał jednak poparcia komisji.
Sam klub mówi, że sytuacja jest podbramkowa, a jedyne wyjście to spółka. Inwestorzy do jej tworzenia się nie garną, pozostaje liczyć na pomoc miasta. – Ale nie możemy dłużej czekać – przyznaje Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru Lublin.
– Utworzenie spółki uwiarygodniłoby klub w oczach sponsorów. A wizerunek klubu jest zły. Trzeba obalić mit, że Motor to kopalnia zła ogarniającego Lublin. Mamy tradycję, pierwszoligową drużynę męską, drugoligową drużynę kobiet, piłkę uprawia u nas kilkaset dzieci. Dlatego powołanie spółki byłoby lekarstwem na wszystkie nasze problemy organizacyjne i finansowe.
W tej chwili Motor ma 1,2 mln zł długu, z czego większość wobec piłkarzy. Kwota nie jest duża, ale przerasta możliwości klubu, który dostaje już pozwy sądowe.
Tworzenia spółki nie trzeba by zaczynać od zera. Do tej pory powstał już mechanizm jej powołania, jest też biznesplan, który został zbadany przez zewnętrzną firmę audytorską. Ale na tym się kończy.
Klub twierdzi, że część urzędników ma wątpliwości, czy miasto może finansowo angażować się w tworzenie spółki.
– To, jakimi przepisami kierują się urzędnicy m.in. w Kielcach, Płocku i Gliwicach, gdzie miasto ma większość udziałów w spółce? – pyta Szkutnik.
17 grudnia wniosek Sadowskiego będzie jeszcze raz poddany pod głosowanie na posiedzeniu Rady Miasta jako tzw. wniosek mniejszości.
Co na to Ratusz? – Prezydent rozważa różne scenariusze, łącznie z tym o zainwestowaniu z miejskiego budżetu kwoty miliona złotych, prowadzi z wieloma instytucjami rozmowy, które zostaną sfinalizowane w styczniu – informuje Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta.