Ponad 12 tys. par z naszego regionu stanęło w zeszłym roku na ślubnym kobiercu. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców daje nam to pierwsze miejsce w Polsce. Tak wynika z najnowszych badań Urzędu Statystycznego, które prezentujemy jako pierwsi.
Już dziś w samym Lublinie na ślubnym kobiercu stanie ponad 20 par. A wśród nich Agnieszka Osińska i Karol Moskal. - Jesteśmy parą od ponad czterech lat. Oboje kończymy właśnie studia, więc najwyższa pora na ślub - mówi Agnieszka. - Kochamy się i jesteśmy pewni, że chcemy spędzić ze sobą resztę życia.
Dlaczego właśnie na Lubelszczyźnie tak często grają marsza Mendelssohna? - To wynika ze specyfiki naszego regionu - tłumaczy prof. Ryszard Radzik z Instytutu Socjologii UMCS. - Mamy większy niż w innych województwach współczynnik ludzi mieszkających na wsiach i w małych miasteczkach. Ludzie są tu bardziej konserwatywni. Nie ma u nas przyzwolenia na życie w wolnych związkach. A małżeństwo jest najważniejszą jednostką życia społecznego.
- Podobnie jest w całej wschodniej części naszego kraju - dodaje Andrzej Matacz, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Lublinie. - W ogólnopolskim zestawieniu liczby małżeństw tuż za Lubelszczyzną jest m.in. Podkarpacie. Tyle że u nas konserwatywne podejście do życia rodzinnego jest niezwykle silne - dodaje. - Pary żyjące "na kocią łapę” są wytykane palcami. Szczególnie na wsi.
Potwierdzają to statystyki. Z ponad 12 tys. małżeństw zawartych w naszym regionie w 2005 r. większą część stanowiły śluby brane przez mieszkańców terenów wiejskich. - Młodzi ludzie z dużych miast coraz częściej stawiają na naukę i karierę, a życie rodzinne odkładają na drugi plan - wyjaśniają socjologowie.
Wpływa to także na wiek nowożeńców. Statystyczna mieszkanka Lubelszczyzny decyduje się na ślub mając ponad 25 lat. Panowie dojrzewają do tego w wieku 26 lat.
Niestety, w ostatnich latach wzrosła też liczba rozwodów. W zeszłym roku w naszym regionie udzielono ich już prawie 2 tysiące, o ponad 200 więcej niż jeszcze pięć lat temu.