Opóźnia się rozstrzygnięcie przetargu na budowę nowego odcinka ul. Roztocze. Jeden z oferentów podważa referencje swojego konkurenta, któremu Ratusz postanowił powierzyć umowę. Sprawa może skończyć się w sądzie.
Z takim wynikiem przetargu nie zgadza się Amar, lider konsorcjum, którego oferta zdobyła drugą w kolejności ocenę.
- Mamy zastrzeżenia do referencji konsorcjum z Kraśnika - mówi Andrzej Sagan, szef Amaru. Wśród warunków przetargu znalazł się zapis mówiący, że oferent musi udowodnić, że w ciągu ostatnich pięciu lat wykonał co najmniej dwie budowy lub przebudowy ulic warte nie mniej niż 3,4 mln zł każda. - Chodziło o ulice, czyli drogi w terenie zabudowanym. Nasz konkurent zgłosił wart 5,5 mln zł remont drogi liczącej 10,8 km. Wykazał, że 1,7 km drogi jest w terenie zabudowanym i wycenił to na 3,5 mln zł. Na zdrowy rozum trudno się zgodzić, że 1,7-km odcinek kosztuje 3,5 mln zł, a pozostałe 9 km tylko 2 mln zł.
Kraśnicki PDM nie zgadza się z zarzutami. - Składaliśmy w Urzędzie Miasta wszelkie możliwe wyjaśnienia - twierdzi Zbigniew Nastaj, prezes przedsiębiorstwa.
Amar oprotestował wynik przetargu. - Protest uwzględniliśmy, oferty zostały poddane ponownej ocenie, wynik został ogłoszony - informuje Janusz Semeniuk, kierownik miejskiego Biura Zamówień Publicznych. Wynik jest taki sam, co poprzednio: zwycięzcą jest konsorcjum, na czele którego stoi PDM.
- Znów odwołujemy się od tego wyniku - mówi Sagan. Ratusz na rozpatrzenie protestu ma 10 dni. Na decyzję urzędników Amarowi nie będzie przysługiwać skarga do Urzędu Zamówień Publicznych, bo kwota kontraktu jest za niska. - Możemy za to pójść do sądu. Rozważam to - mówi Sagan.