Na terenie klasztoru sióstr betanek w Kazimierzu Dolnym żaden z księży nie może odprawiać mszy, spowiadać czy udzielać komunii. W razie śmierci, siostry nie mają także prawa być pochowane według katolickich zwyczajów. Taki zakaz wydał arcybiskup Józef Życiński, metropolita lubelski.
Zamieszanie wokół Zgromadzenia Betanek zaczęło się w maju ub. roku. Część sióstr poskarżyła się wtedy na sposób kierowania zakonem przez siostrę Jadwigę – ówczesną matkę przełożoną zgromadzenia. Ale gdy ją odwołano, w klasztorze zaczął się bunt. – Mówi się, że siostra Jadwiga opowiadała dziewczynom o nawiedzaniu jej przez Jezusa. Młode siostry uznały ją za kogoś, kto odnowi Kościół. Dlatego nie chciały, by je opuściła – opowiada jeden z duchownych, którego siostry Betanki kiedyś dość często odwiedzały.
Wiadomości o problemach betanek z Kazimierza dotarły do Watykanu. To stamtąd przyszła decyzja o odwołaniu siostry Jadwigi z funkcji przeoryszy. Na jej miejsce została wyznaczona nowa przełożona – siostra Barbara. Ale kiedy przyjechała, by zamieszkać w klasztorze w Kazimierzu, betanki nie wpuściły jej do środka. Nic nie pomogły prośby, namowy zaprzyjaźnionych duchownych, a nawet oficjalne wezwania siostry do Stolicy Apostolskiej. Siostra Barbara wróciła do Zgromadzenia Betanek w Lublinie.
8 grudnia siostry miała odnowić śluby. Dziewczyny miały je przyjąć od dawnej przełożonej – siostry Jadwigi. Tyle że nie są one ważne.
Duchowni w kurii mają nadzieję że betanki zmienią w końcu postępowanie i wyrażą skruchę. Wtedy będą mogły, tak jak kiedyś, korzystać z eucharystii. Obecnie metropolita czeka na odpowiedź od sióstr. Sprawą betanek wciąż zajmuje się też Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego w Watykanie. – Na razie żadne informacje stamtąd do nas nie dotarły – mówi Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii.