Ponad 430 osób wzięło udział w sobotnim NightSkatingu, czyli nocnym przejeździe przez miasto. – Rolki łączą pokolenia. Jechały 8-letnie dzieci i 70-letni panowie – mówi Jan Stankiewicz, organizator imprezy.
Nightskating to impreza, która cyklicznie odbywa się w wielu miastach Polski i świata. Rolkarze mają możliwość jazdy ulicami przy świetle latarni miejskich. Wszystko odbywa się pod eskortą policji i służb zabezpieczających. W Lublinie taka impreza odbyła się już po raz piąty. Rolkarzom nie przeszkodził deszcz, który zaczął padać, kiedy rozpoczął się przejazd. – Myśleliśmy o tym, żeby przeczekać, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że ruszamy. I udało się – mówi Jan Stankiewicz.
W imprezie wzięły udział ok. 433 osoby. To rekord. Wśród nich był Marcin Rzońca. – Świetna atmosfera, uśmiechnięci ludzie i dobra organizacja. Deszcz nam nie przeszkadzał, choć momentami trasa była wymagająca przy zjazdach z górki. Trzeba było hamować – mówi. – Czekam już na kolejne edycje. Gdyby nawet trasa była taka sama, to i tak bym pojechał – dodaje.
Nie ma ograniczeń wiekowych. Pojechać mógł każdy, kto ma rolki i potrafi sprawnie hamować. Jedyny wymóg dotyczył osób do 15 roku życia - musiały jechać w kasku. Przed startem odbywały się bezpłatne warsztaty i pokazy. O godz. 20 rolkarze ruszyli w trasę. Wystartowali z placu przy Centrum Kultury, dalej Al. Racławickimi, Lipową, Nadbystrzycką, Zana, Armii Krajowej, Orkana, Roztocze, Jana Pawła II, Diamentową, Zemborzycką, Kunickiego, Piłsudskiego, Narutowicza i wrócili na plac. W sumie 21,5 kilometra. Przejazd trwał ponad dwie godziny.
Organizator zapowiada już kolejne edycje imprezy. – Następny NightSkating Lublin pod koniec czerwca, a potem jeszcze jeden we wrześniu – mówi Stankiewicz.