Na Bystrzycy wznowiono prace przy elektrowni wodnej, której obawiają się mieszkańcy pobliskich domów przy ul. Dzierżawnej i Wapiennej. Ich zdaniem piętrzenie wody może skutkować zalaniem ich posesji. Mieszkańcy sądzili, że właściciel elektrowni stracił pozwolenie na jej działalność. Okazuje się, że nie stracił.
Coś się dzieje na Bystrzycy. Nie wiem, czy właściciel elektrowni znowu ma pozwolenie na jej działalność – alarmuje nas jeden z mieszkańców ul. Dzierżawnej, których zaniepokoił widok przyjeżdżających tu ciężarówek z płynnym betonem. Materiał wylewano obok rzeki, przy jazie, na którym zainstalowana jest mała elektrownia wodna. Jej ponownemu uruchomieniu przeciwni są okoliczni mieszkańcy. – Policja nawet tu była, niedawno odjechała.
Policja, rzeczywiście, interweniowała, ale nie w sprawie robót prowadzonych na Bystrzycy.
– Dostaliśmy zgłoszenie o kradzieży kamery monitoringu z terenu budowy elektrowni. Sprawa została zgłoszona przez kierownika budowy – wyjaśnia Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Legalność prac prowadzonych przy rzece potwierdza Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej będący częścią instytucji pod nazwą Wody Polskie, odpowiedzialnej m.in. za Bystrzycę. – Pozwolenie wodnoprawne wydane właścicielowi elektrowni cały czas obowiązuje – przyznaje Jarosław Kowalczyk, rzecznik RZGW w Lublinie.
Pozwolenie na budowę i uruchomienie elektrowni dostała już sześć lat temu lubelska spółka Hydrowatt. Starała się o to długo, bo urzędnicy obawiali się, że po spiętrzeniu rzeki podniesie się poziom wód gruntowych, przez co podtopione zostaną zamieszkałe tereny przy ul. Wapiennej i Dzierżawnej, gdzie i tak jest problem z odwodnieniem.
– Inwestycja nie spowoduje żadnego zagrożenia dla mieszkańców – zapewniał Dariusz Przebirowski ze spółki Hydrowatt. Gdy uzupełnił projekt o dreny mające chronić pobliskie posesje, urzędnicy wydali mu zgodę. – Inwestor przekazał szeroką dokumentację przygotowaną przez biegłych specjalistów hydrotechników i hydrologów, wykazując, że inwestycja nie wpłynie na zalanie okolicznych terenów – tłumaczyli swoją decyzję.
Gdy dwa lata temu elektrownia zaczęła piętrzyć rzekę, na pobliskich posesjach pojawiła się woda. – Urządzenia zabezpieczające zostały wykonane niezgodnie ze sztuką budowlaną i niezgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym. Dreny są, ale nieprawidłowe – uznał Zarząd Zlewni w Zamościu i cofnął pozwolenie spółce Hydrowatt. Później tę decyzję podtrzymał w drugiej instancji Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie.
Spółka zaskarżyła tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a tam wygrała i a wyrok jest już prawomocny.
Co to oznacza? – Pozwolenie wodnoprawne cały czas obowiązuje – przyznaje rzecznik RZGW.
Prowadzone przy jazie prace budowlane niepokoją członków rady dzielnicy. – Już teraz po opadach podniósł się poziom wód gruntowych i niektórzy mają wodę w piwnicach – podkreśla Lidia Kasprzak-Chachaj, przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Za Cukrownią. – Jeżeli do tego dołoży się piętrzenie Bystrzycy, to możemy mieć powtórkę z roku 2018, gdy ludziom w domach wstawały panele i woda wybijała z podłogi.