Będzie się można przekonać, czy nadal jego prace oddziałują na widza w sposób emocjonalny, intensywny i mocny. Pod koniec miesiąca w Muzeum Narodowym otwarcie wystawy, której głównym bohaterem jest Andrzej Wróblewski.
W 1948 roku na I Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Krakowie widzowie zobaczyli obraz, na którym autor przedstawił zielone ryby. Większość z nich nie ma głów.
Płótno Andrzeja Wróblewskiego dobrze znane odwiedzającym lubelskie muzeum, bo jest w kolekcji od przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku, gdy zostały kupione od osób prywatnych.
Teraz praca znana pod dwoma tytułami „Obraz na temat okropności wojennych” (tak był wystawiony w Krakowie) i „Ryby bez głów” pojawiła się na plakacie promującym przygotowywaną wystawę „Wróblewski i po... Sztuka realizmu bezpośredniego”.
– Tematyka związana z postacią malarza nie należy do łatwych i niełatwa to będzie wystawa, ale za to piękna i pełna przeżyć – zapowiada wydarzenie Katarzyna Mieczkowska, dyrektor Muzeum Narodowego w Lublinie, podkreślając, że Andrzej Wróblewski był ważnym artystą dla polskiej sztuki.
W Lublinie zobaczymy blisko 100 prac samego Wróblewskiego, jak i około 50 prac twórców, którzy inspirowali się jego malarstwem.
– Jak bardzo aktualna jest jego twórczość przekonujemy się w kontekście tematyki, miejsca i czasu, w którym jesteśmy, bowiem tuż za granicą Polski ciągle trwa wojna w Ukrainie, a właśnie Andrzej Wróblewski o wojnie między innymi w swych przedstawieniach chciał opowiadać – dodaje dyrektorka placówki.
Andrzej Wróblewski żył niespełna 30. lat. Urodził się w Wilnie w czerwcu 1927 roku. Maturę zdawał w Krakowie, przez wiele lat był związany z tym miastem i tam studiował. Zginął w Tatrach w marcu 1957, są rozbieżne relacje jak do szło do tragedii. Przez wielu jest uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich artystów okresu powojennego.
– Przez 11 lat stworzył wiele prac, które posługiwały się różnymi odniesieniami artystycznymi i konwencjami artystycznymi: od abstrakcji, poprzez figurację, od metafory do bardzo takich też szkicowych scen rodzajowych, a także bardzo osobistych widoków górskich – wylicza Marcin Lachowski, kurator wystawy, który podkreśla że celem ekspozycji jest pokazanie przekroju twórczości Andrzeja Wróblewskiego. Ale jej sednem prezentacja odniesień, wpływów, oddziaływania Wróblewskiego na kolejne pokolenia artystów.
Zobaczymy prace artystów, którzy bezpośrednio się odnosili do jego twórczości i debiutujących w latach 80. związanych z warszawska Gruppą, którzy też to robili.
– Ale także projektem tej wystawy jest szukaniem mniej oczywistych związków między twórczością Wróblewskiego i artystów współczesnych. Takim echem oddziaływania są prace Zbigniewa Libery, Mirosława Bałki, Izy Tarasewicz czy Katarzyny Kozyry; czy malarzy debiutujących w latach 90. Wilhelma Sasnala i Rafała Bujnowskiego. Przekrój artystyczny będzie niezwykle szeroki i mam wrażenie, że odzwierciedli zasadnicze przesłanie Wróblewskiego, dotyczące pojęcia realizmu bezpośredniego – dodaje kurator.
W swoich zbiorach Muzeum Narodowe w Lublinie są dwie prace bohatera wystawy. Oprócz „ryb” jest „Kobieta" namalowana tuż przed śmiercią artysty w 1957 roku. Praca, którą też zobaczymy na wystawie, wieńczył wielokrotnie powtarzany przez artystę temat „Kolejek” i „Poczekalni”.
Wernisaż zaplanowano na 28 kwietnia. W majowy weekend zaczną się kuratorskie oprowadzania i wydarzenia towarzyszące wystawie. Informacji o zapisach trzeba szukać na stronie muzeum. Bilety na wystawę „Wróblewski i po... Sztuka realizmu bezpośredniego” kosztują 15-30 złotych.
Korzystałam z isztuka.edu.pl i cultur.pl