Tylko „skrajne” i mało ruchliwe skrzyżowania mogą być wyposażane w sekundniki pokazujące czas pozostały do zmiany świateł na sygnalizatorze. To oficjalne stanowisko Urzędu Miasta, który zastrzega, że montaż liczników może „rozważać” tylko „ewentualnie”.
– Kilkadziesiąt lat temu ludzie przesiedli się z furmanek na samochody, żeby szybciej się przemieszczać, a teraz mają się poruszać po mieście z szybkością furmanki, czyli 30 km/h – dziwi się radny Stanisław Brzozowski w oficjalnym piśmie do prezydenta Lublina. Radny dopytuje go o to, czy Lublin rozważa wyposażenie sygnalizacji świetlnych w sekundniki. – Przy obecnej sygnalizacji trudno jest ocenić moment, w którym zaświeci się światło żółte, które pali się bardzo krótko, a po nim czerwone.
Na oficjalne pytanie Ratusz udziela radnemu oficjalnej odpowiedzi. Jasno daje do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem sekundników przy sygnalizatorach.
– Nie tylko nie upłynniają ruchu, ale wręcz uniemożliwiają działania, które mają to na celu – przekonuje Artur Szymczyk, zastępca prezydenta miasta. Dodaje, że wszystkie lubelskie sygnalizacje (jest ich 153) działają w tzw. trybie akomodacji. – Czyli dostosowują się do pory dnia i natężenia ruchu – wyjaśnia Szymczyk. – Żadne miasto w Polsce, które posiada sygnalizacje z prawidłowo działającą akomodacją nie powiązało ich z sekundnikami.
Przeszkodą, jak tłumaczą urzędnicy, jest to, że tego typu sygnalizacje „na bieżąco” decydują o przyznaniu, wydłużeniu lub skróceniu zielonego światła dla poszczególnych pasów ruchu. Takie decyzje podejmują na podstawie sygnałów z detektorów wykrywających oczekujące pojazdy. Dlatego zdarza się, że decyzja o włączeniu zielonego światła zapada w ostatniej chwili.
– W takiej sytuacji sekundnik pokazywałby, że do końca czerwonego zostało np. 5 sekund, a potem nagle przeskoczył na 20 sekund. To może być nie tylko mylące, ale i niebezpieczne – tłumaczy zastępca prezydenta. Powołuje się także na badania naukowe. – W przypadku dojeżdżania do skrzyżowania i zauważenia kilku ostatnich sekund zielonego sygnału, w większości przypadków kierowcy znacząco przyspieszali, by zdążyć na zielonym świetle, a część przejeżdżała na czerwonym.
Ratusz twierdzi, że koszt montażu sekundników „na małym i prostym skrzyżowaniu lub przejściu” to kilkanaście tysięcy zł, natomiast na skrzyżowaniu al. Solidarności z ul. Lubomelską i al. Kompozytorów Polskich koszt byłby „wielokrotnie większy i niewspółmierny do korzyści”.
Wniosek? Na montaż takich uzgodnień raczej nie ma co liczyć. – Ewentualne zastosowanie sekundników w Lublinie będzie rozważane na etapie prac projektowych dotyczących rozbudowy obecnego Systemu Zarządzania Ruchem jedynie na skrajnych skrzyżowaniach lub przejściach dla pieszych, o stosunkowo mniejszym natężeniu ruchu – stwierdza Szymczyk. Dodaje, że decyzje w tej sprawie będą konsultowane z policją, projektowanie rozbudowy systemu zacznie się w przyszłym roku, a prace instalacyjne zaczną się dopiero wtedy, gdy miasto znajdzie na to pieniądze.