18-letnia Agata dostanie 30 tysięcy euro, bo przerwać ciążę mogła dopiero w szpitalu oddalonym o 500 km – zdecydował we wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka. Odszkodowanie otrzyma też jej matka.
Przeczytaj treść wyroku
W 2008 roku 14-letnia wówczas Agata trafiła do szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. Miała zaświadczenie z prokuratury, że ciąża jest wynikiem "czynu zabronionego”, bo doszło do współżycia seksualnego z osobą poniżej 15. roku życia. Według przepisów miała prawo do legalnego zabiegu przerwania ciąży. Szpital jednak odmówił jego przeprowadzenia. Taką samą decyzję podjął szpital w Warszawie. Aborcję wykonano dopiero w szpitalu w Gdańsku.
Dziewczyna i jej matka poskarżyły się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, że utrudniano im przeprowadzanie zabiegu. Zarzuciły też szpitalowi w Lublinie, że publicznie informował o historii dziewczyny.
W szpitalnym oddziale pojawił się ks. Krzysztof Podstawka, wówczas przewodniczący Funduszu Obrony Życia Archidiecezji Lubelskiej, który prowadził Dom Samotnej Matki. Odradzał nastolatce przeprowadzenie zabiegu. Po tym, jak w sprawę zaangażował się Kościół, sprawa stała się głośna na całą Polskę.
– Moje działanie było powodowane wyłącznie chęcią pomocy tej dziewczynie, zwłaszcza, że Agata o pomoc prosiła – mówi ks. Krzysztof Podstawka, dzisiaj wicekanclerz Kurii Metropolitarnej w Lublinie. – To, co mówiłem 4 lata temu, w dalszym ciągu podtrzymuję. W tej sprawie naruszono prawo do życia dziecka nienarodzonego. Dziś dziecko Agaty miałoby 4 lata. Dawałoby wiele radości swojej mamie, a jeśli nie jej, to innej rodzinie.
W szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie nie chcą komentować orzeczenia Trybunału. Marzena Kowalczyk, pełniąca obowiązki dyrektora SPSW, zapewnia tylko, że dziś przeprowadzenie zabiegu przerwania ciąży byłoby możliwe. (PAP,AGA)