Urząd Marszałkowski nie ma zastrzeżeń do funkcjonowania Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. To wynik kontroli, którą przeprowadzono po tym, jak w grudniu ub. roku dyspozytorzy odmówili wysłania karetki do nieprzytomnego mężczyzny, który później zmarł w szpitalu.
- Mogliśmy tylko skontrolować procedury stosowane w pogotowiu, a nie jednostkowe przypadki. W związku z tym kontrola nie dotyczyła ściśle przypadku mężczyzny, do którego nie wysłano karetki - tłumaczy Beata Górka, rzeczniczka marszałka województwa lubelskiego.
- Podczas kontroli sprawdziliśmy, czy dyspozytorzy posiadają odpowiednie kwalifikacje, czy znają procedury przyjmowania wezwań i czy je stosują. Sprawdziliśmy też, czy w pogotowiu funkcjonują tzw. procedury wspomagające podjęcie decyzji przez dyspozytora w zakresie kwalifikacji zgłoszenia. Nie stwierdziliśmy tu żadnych uchybień.
Po sporządzeniu protokołu pokontrolnego dyrektor lubelskiego pogotowia będzie miał tydzień, żeby się do niego odnieść. - Niestety, tam gdzie pracują ludzie zdarzają się błędy. Oby było ich jak najmniej - komentuje Zdzisław Kulesza, dyrektor lubelskiego pogotowia.
- Sprawę mężczyzny z Piotrowic bada świdnicka prokuratura. Nie chciałbym niczego przesądzać, czekamy na rozstrzygnięcia - dodaje.