Największa afera bankowa na Lubelszczyźnie ostatnich lat. Pracownica lubelskiego oddziału Banku BPH jest podejrzana o przywłaszczenie co najmniej 600 tysięcy euro. Aresztowana wczoraj kobieta wyczyściła konto jednego z najbogatszych klientów banku. Zwierzchnicy pozwolili jej odejść z pracy za porozumieniem stron.
- Przyjmowała wpłaty od kolejnych osób, którym wydawała fikcyjne wydruki z kont bankowych - mówi Witold Laskowski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. - W rzeczywistości część pieniędzy z wpłat przywłaszczała, a część przelewała na konta innych klientów, oszukiwanych przez nią wcześniej w podobny sposób.
W piątek jeden z klientów banku, który zauważył niedobór na koncie, zawiadomił policję. Ta w ciągu kilku godzin ustaliła, że rzeczywiście zginęła mu duża kwota pieniędzy. Wieczorem tego samego dnia kobieta została zatrzymana. Policja zabezpieczyła dwa należące do niej samochody, dwa komputery oraz biżuterię.
Policjanci zaznaczają, że śledztwo jest dopiero we wstępnej fazie. Już jednak wynika z niego, że kobieta mogła zdefraudować pieniądze nawet kilkunastu innych osób. Wczoraj został jej postawiony zarzut kradzieży 600 tys. euro. Sąd Rejonowy w Lublinie wydał decyzję o jej aresztowaniu.
Prokuratura ustala także, od kiedy bank wiedział o działaniach swej pracownicy i dlaczego wcześniej nie powiadomił organów ścigania. Zwierzchnik kobiety na sobotnim przesłuchaniu przyznał, że bank szacuje, że przez jej machinacje poniósł straty na kilka milionów złotych. Pierwsze ustalenia wskazują na to, że szefowie kobiety, już od co najmniej miesiąca wiedzieli co się działo, bo kierowniczka jednego z oddziałów banku wykryła aferę. Zaraz potem... została odwołana ze stanowiska. Aneta F. też przestała pracować przy Królewskiej. Zwierzchnicy rozwiązali z nią umowę o pracę za porozumieniem stron.
Aneta F. zajmowała się ponad 50 strategicznymi klientami lubelskiego BPH. Prokuratura będzie sprawdzać, czy z ich kont nie zginęły pieniądze. Już do prokuratury zgłosiło się małżeństwo, którego rachunek prowadziła Aneta F. Twierdzą, że z ich konta zniknęło 500 tys. zł.
- Dyrekcja banku ma obowiązek zawiadomienia organów ścigania o wykrytych nadużyciach - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Co na to bank? Nie wiadomo. Nie udało się nam skontaktować z Jackiem Balcerem, rzecznikiem BPH.