Zwrotu obrazów, sreber i porcelany z kolekcji wartej około miliona dolarów domaga się od KUL wychowanek dawnych właścicieli zbiorów. Za odstąpienie od tego roszczenia mężczyzna żąda miliona złotych
– Uważam, że KUL postąpił niegodnie w stosunku do mojej mamy i nie powinien rozporządzać tak dużym majątkiem – mówił wczoraj podczas rozprawy autor pozwu.
Mężczyzna twierdził, że zbiory zostały zabrane przez KUL zaraz po śmierci jego przybranego ojca. Uważa, że właścicielką zbiorów stała się żona kolekcjonera, której jest spadkobiercą. Domaga się od uczelni przypadającego na niego udziału w spadku – czwartej części kolekcji bądź jej równowartości – czyli około miliona złotych.
KUL nie uznał roszczeń. Uniwersytet twierdzi, że zbiory zostały mu darowane. Na wczorajszej rozprawie prawniczka uczelni nie potrafiła sprecyzować, na podstawie jakiego konkretnego tytułu prawnego uniwersytet uważa się za właściciela kolekcji.
Jan Sienkiewicz, autor książki „Zbiory im. Olgi i Tadeusza Litawińskich w muzeum KUL”, który był przy przekazywaniu zbiorów uczelni, utrzymuje, że w marcu 1986 roku Litawiński skorzystał z sugestii żony i nawiązał kontakt z kierownikiem uczelnianego muzeum. Po dwóch miesiącach postanowił przekazać tam swe zbiory. Kolekcjoner chciał, żeby służyły do kształcenia studentów. 5 maja 1986 roku wraz z żoną oddał 387 pozycji.
Zbiory Litawińskiego są przechowywane w Muzeum Uniwersyteckim KUL. Nie tylko są wystawiane ale służą studentom do prac badawczych.
Kolekcja Litawińskiego
i wiedeńską porcelanę, szklane puchary, dzbanki, świeczniki, kielichy i lichtarze ze srebra, złoconego srebra i mosiądzu oraz zawierający ponad 1,2 tysiąca tomów księgozbiór.