Iwona K., podejrzana o milionowe oszustwa wpędziła w kłopoty swojego męża – policjanta. Wkrótce okaże się, czy mundurowy pożegna się ze służbą
Iwona K. prowadziła biuro finansowe w Bełżycach. Oferowała wyjątkowo atrakcyjne polisy inwestycyjne. Z ustaleń prokuratury wynika, że niektórym klientom miała obiecywać zyski na poziomie nawet 35 proc. rocznie. Z jej usług korzystali ludzie z całego kraju, również krewni. Ich pieniądze nigdy nie trafiły do towarzystw ubezpieczeniowych. Śledczy dowodzą, że były przelewane na rachunki, które kontrolowała Iwona K.
34-latka wydawała te pieniądze np. na nieruchomości czy drogie samochody. Jednym z nich, luksusowym SUV-em, miał jeździć jej mąż – policjant.
Kobietę podejrzewano początkowo o wyłudzenie ponad 3 mln zł. W styczniu kwota ta wzrosła do ok. 10 mln zł. Na liście poszkodowanych jest ponad 90 osób, a liczba ta cały czas rośnie. Rekordzista miał powierzyć Iwonie K. ponad milion złotych. Mimo zatrzymania 34-latki ma raczej nikłe szanse na odzyskanie pieniędzy.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że formalnie Iwona K. nie posiada większego majątku. Mógł on trafić w ręce osób z nią związanych.
– Do tej pory zarzuty przedstawiono jedynie Iwonie K. – zastrzega Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Jednak kłopoty 34-latki odbiły się również na jej mężu. Łukasz K. jest policjantem w jednostce w Bełżycach. Niespełna dwa tygodnie po zatrzymaniu małżonki został zawieszony w obowiązkach. Wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Przełożeni postawili mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy niedopełnienia obowiązków. Powinien bowiem na piśmie poinformować przełożonych o postępowaniu karnym wobec swojej żony.
– Drugi z zarzutów dotyczy naruszenia zasad współżycia społecznego, praworządności oraz społecznego zaufania do policji – wyjaśnia Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, Łukasz K. miał w wulgarny sposób przeganiać ze swojej posesji ludzi, którzy przyszli spotkać się z jego żoną. Chcieli odzyskać swoje pieniądze, ale policjant ich przepędził i zakazał kolejnych wizyt.
Łukasz K. odwołał się od decyzji komendanta, zaprzeczając zarzutom. Nie informował szefów o kłopotach żony, bo jak twierdzi, są w separacji. Przełożonych Łukasza K. nie przekonały jego argumenty. Postępowanie dyscyplinarne wobec policjanta rozstrzygnie się najpóźniej do końca lutego. W najgorszym przypadku Łukasz K. może pożegnać się z mundurem. Ma za sobą 10 lat służby.
Jego żona przyznała się do zarzutów. Grozi jej do 10 lat więzienia.