Nietypowy patogen zaatakował w szpitalu przy ulicy Jaczewskiego. Część pacjentów walczy z biegunką. Inni mają wysoką gorączkę. Konieczne okazało się zamknięcie kilku oddziałów. W innych ograniczono wizyty.
Pierwsze dolegliwości chorzy zaczęli zgłaszać w poniedziałek. Z każdym dniem patogen atakował coraz większą rzeszę pacjentów.
– Mają oni bardzo nietypowe dolegliwości. Dla niektórych jest to dyskomfort związany z biegunką przechodzoną w bardziej lub mniej łagodny sposób. U innych dołącza się do tego także gorączka – mówi Marta Podgórska, pełnomocnik dyrektora szpitala do spraw kontaktów z mediami. – Dolegliwości te absolutnie nie wiążą się z sytuacją zagrożenia życia – podkreśla.
Żeby uniknąć rozprzestrzeniania się zakażenia szpital zdecydował się o wstrzymaniu przyjęć i wprowadzeniu całkowitego braku odwiedzin. – Obowiązuje on w całym pionie położniczo-noworodkowo-ginekologicznym, na pierwszym piętrze kardiologii oraz na oddziałach reumatologicznym, nefrologicznym, endokrynologicznym, reumatologicznym oraz ortopedii i rehabilitacji – wylicza Podgórska.
Na pozostałych oddziałach, na których nie zanotowano ani jednego przypadku zachorowania, wprowadzono ograniczenie odwiedzin u pacjentów. Jednorazowo u każdego chorego może przebywać tylko jeden gość. Sanepid ustala teraz, co spowodowało nietypowe objawy u pacjentów szpitala. Wykluczono już wszystkie najczęstsze przyczyny podobnych objawów. Wciąż szukane są kolejne. Pewne jest tylko to, że w tej sytuacji nie mamy do czynienia z zatruciem pokarmowym.
– Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z jakimś wirusem. Szpital to szczególne miejsce. Każdego dnia przechodzi przez niego wiele osób. Niektórzy mogą przynieść ze sobą także wirusy – tłumaczy rzeczniczka.