Jedni widzą tu sztukę, drudzy zagrożenie. Część mieszkańców obawia się, że ktoś dotkliwie zrani się o drewniane paliki powbijane w ziemię przez artystów w wąwozie między osiedlami LSM i Czubami. Pierwszy wypadek już był, z udziałem psa. Przechodnie pytają: co może się tu wydarzyć, gdy paliki przykryje śnieg?
Tysiące drewnianych palików geodezyjnych pojawiły się pod koniec października w wąwozie niedaleko ul. Filaretów. Dokładnie takich używa się przy wyznaczaniu np. terenu pod budowę lub przebiegu podziemnej instalacji. Paliki zostały pomalowane na czerwono i powbijane w ziemię w równych rzędach, żeby mogły się kojarzyć z plantacją maku. Autorzy tej instalacji artystycznej zatytułowali ją „Opium”. – Deweloperka to opium dla miast – wyjaśniał Michał Frydrych, autor pracy.
Zderzenie ze sztuką boleśnie skończyło się dla psa naszej Czytelniczki. – Wbiegł między paliki, zaklinował się, miał poharataną skórę i trzeba było mu zakładać szwy – skarży się kobieta, której zdaniem drewniane elementy mogą być niebezpieczne także dla dzieci. Próbowała zwrócić na to uwagę miejskich urzędników. Twierdzi, że odsyłano ją od wydziału do wydziału.
Paliki są dla dzieci nie bardziej groźne niż krawężnik, chodnik, ławka, czy kosz na śmieci, bo można się potknąć o wszystko, a rodzice muszą to przewidzieć, bo taka ich rola.
Problem w tym, że zbocze wąwozu, na którym znajduje się instalacja artystyczna wykorzystywane jest zimą przez okolicznych mieszkańców jako stok saneczkowy. Natomiast paliki nie są wysokie i teoretycznie mogą zostać całkowicie przykryte przez śnieg. Rodzice byliby w takiej sytuacji kompletnie nieświadomi tego, że ich dziecko wjeżdża na sankach prosto w teren naszpikowany palikami.
Okazuje się, że instalacja artystyczna nie zniknie stąd przed zimą.
– Zgoda na jej ustawienie jest ważna do 31 grudnia 2019 r. – potwierdza Katarzyna Duma z Urzędu Miasta. – Po interwencji zwróciliśmy się jednak do organizatorów o zapewnienie bezpieczeństwa.
Teraz „zapewnieniem bezpieczeństwa” są zabezpieczone folią kartki zamocowane na rogach instalacji. Przechodnie dowiadują się, że „w jej obrębie” mogą przebywać „wyłącznie na własne ryzyko”. – Jeżeli spadnie śnieg, ogrodzimy instalację, albo ją zdemontujemy – uspokaja Szymon Pietrasiewicz z Centrum Kultury, które odpowiada za instalację.