Około 300 osób przeszło w niedzielne popołudnie przez centrum Lublina w „Marszu dla Górek Czechowskich – Nie dla blokowisk”. Sprzeciwili się w ten sposób planom dewelopera, który chce stworzyć i przekazać miastu 75-hektarowy park w zamian za zgodę na zabudowanie pozostałych 30 ha tego terenu. W najbliższą niedzielę w tej sprawie odbędzie się pierwsze w historii Lublina lokalne referendum.
Wielu uczestników manifestacji na prośbę organizatorów przyszło w barwnych ubraniach oraz z rekwizytami. Można było zobaczyć żywe i sztuczne kwiaty, wianki ze włosach, a także usłyszeć gwizdki i piszczałki. Nie zabrakło transparentów z hasłami: „Chcemy motyli, a nie betonu”, „Fatamorgana Park”, „Powietrze jest apolityczne” czy „Zielone górki płuca Lublina”. Było też odniesienie do poezji i parafraza mickiewiczowskiej epopei: „Górki czechowskie jesteście jak zdrowie, ile was trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto was straci”.
Dawid Kaźmierczak z Lublina na marsz przyjechał z żoną i dwójką dzieci. – Uważamy, że tak cenny teren może służyć całemu miastu, a nie zyskowi dewelopera. To teren wszystkich mieszkańców, występuje tam wiele cennych gatunków zwierząt jak ginący chomik europejski czy rzadkie motyle. Nie powinno się zalewać tego miejsca betonem pod pretekstem tworzenia parku – mówi.
– W mieście, w którym według statystyk jedna trzecia mieszkańców ma wyższe wykształcenie nie da się kupić ludzi tanią propagandą i hasłami, że „Lublin zasługuje na park”. Moim zdaniem forma tej kampanii odstręcza ludzi, którzy byliby gotowi na jakiś kompromis w tej kwestii, ale w tej sytuacji są na „nie” – twierdzi lublinianin Michał Pomorski.
– Przyjechałam tu specjalnie ze Świdnika. Górki czechowskie to co prawda zaniedbany teren, ale piękny i dziki. Takie miejsca w przestrzeni miejskiej są ważne – dodaje Agnieszka Zaręba, która na manifestację przyniosła bukiet żonkili.
Uczestnicy manifestacji zebrali się na pl. Łokietka. Stąd wyruszyli w kierunku Centrum Spotkania Kultur.