Jeszcze kilka miesięcy temu patrolowali wspólnie ulice Lublina, wkrótce zasiądą na ławie oskarżonych.
Śledztwo w sprawie byłych funkcjonariuszy zakończyła Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju, która przejęła sprawę od śledczych z Lublina. - Żaden z oskarżonych nie przyznał się do zarzucanych im czynów - informuje prokurator Zbigniew Reszczyński.
27-letni sierżant Michał G. służył w sekcji prewencji Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, o rok starszy Bartosz J. był strażnikiem miejskim. Obaj tworzyli tzw. gimbus-patrol, który miał dbać o porządek w okolicach miasteczka akademickiego i szkół. Tymczasem, jak twierdzi prokuratura, w lutym wywieźli dwie nastolatki na poligon przy Drodze Męczenników Majdanka. Policjant obmacywał jedną z nastolatek, dotykał intymnych części ciała. Drugą "zajmował się” strażnik. Michał G. miał też wygrażać dziewczynie pistoletem.
Gdy afera wyszła na jaw, funkcjonariusze zostali wyrzuceni z pracy. Odpowiadać będą z wolnej stopy. Bartosz J. siedział w areszcie kilka tygodni. Wyszedł, bo sąd uznał, że jego zachowanie nie było drastyczne. Michał G. przesiedział trzy miesiące. Wolność zawdzięcza błędom prokuratury. Sąd uznał, że zbyt długo prowadziła śledztwo i nie ma podstaw do przedłużania mu aresztu.
Do końca zbliża się też śledztwo dotyczące policjanta z izby zatrzymań Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, podejrzanego o wykorzystanie seksualne zatrzymanej studentki. Prokuratura czeka jeszcze na ostatnie wyniki badań DNA oraz przesłuchuje kobiety, które na jego dyżurach trafiały do izby zatrzymań. Dziesięć z nich przyznało, że policjant składał im seksualne propozycje i obmacywał. (er)