Do końca roku prezes NFZ ma powołać nowego dyrektora. Być może niektórzy pracownicy pożegnają się z pracą. Po 1 stycznia 2005 roku pozycja oddziałów NFZ oraz ich dyrektorów się wzmocni. Dostaną większe uprawnienia w podejmowaniu decyzji, np. finansowych. Dyrektor oddziału był dotychczas wykonawcą woli prezesa w Warszawie. Teraz będzie bardziej samodzielny. – Nowy statut NFZ daje dyrektorom także większe możliwości w organizowaniu pracy swojego oddziału – dodaje Andrzej Troszyński z biura prasowego NFZ w Warszawie. Elżbieta Fałdyga, dyr. lubelskiego oddziału NFZ, już chyba czuje się panią na włościach, chociaż nie wiadomo, czy prezes NFZ ponownie powoła ją na stanowisko. Na razie odmawia udzielania informacji na temat obecnej pracy oddziału, stanu zatrudnienia i płac oraz szykowanych zmian. Zmiany regulować ma wewnętrzny regulamin, który jest w trakcie tworzenia. Ale dyr. Fałdyga z wielu zadanych pytań wybrała sobie tylko niektóre, udzielając odpowiedzi niepełnych lub nic nie mówiących. Przez swojego rzecznika prasowego przekazała, że „trwają prace nad nowym regulaminem”. Od jednego z pracowników lubelskiego NFZ dowiedzieliśmy się jednak nieoficjalnie, że nowy regulamin zmieni zaszeregowanie niektórych pracowników; że znikną niektóre komórki organizacyjne, w tym najprawdopodobniej biuro dyrektora głównego. Będą też zmiany w dodatkach funkcyjnych. Ponieważ dyrektor będzie miał większe uprawnienia, należy się spodziewać, że dostanie podwyżkę. Tymczasem na pytanie o obecne zarobki dyrektor Fałdyga nie raczyła odpowiedzieć. Według ogólnopolskiego taryfikatora NFZ, dyrektor oddziału może zarabiać od 6500 do 8500 zł. Okrężna drogą dowiedzielismy się, że Fałdyga zarabia blisko górnej granicy widełek. Do tego trzeba doliczyć dodatki funkcyjne. W sumie może brać ok. 10 tys. zł.