Kilka rodzin zamieszkałych w pobliżu lotniska w Białej Podlaskiej pije wodę skażoną ropą - dowiedział się wczoraj Dziennik. Tymczasem w sanepidzie popsuły się urządzenia do badania wody. A bialski samorząd nie wie, kiedy sprawa zostanie rozwiązana.
W drugim końcu tej ulicy rzemieślnik Marian Michałowski przyznaje, że sąsiedzi narzekają na pompowaną z własnego ujęcia wodę, bo śmierdzi benzyną. - Przychodzą do mnie po lepszą wodę do celów spożywczych - mówi.
A co na to sanepid? Irena Szkodzińska, kierownik sekcji higieny Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białej Podlaskiej, potwierdziła, że docierają do niej sygnały, iż w ich studniach są substancje ropopochodne.
- Ludzie nie używają tej wody do celów konsumpcyjnych tylko gospodarczych. Pobraliśmy próbki z 6 studni, w tym 4 z naszego nadzoru. W dwóch była wyczuwalna ropa. Czekamy na wyniki badań specjalistycznych wody w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. Otrzymaliśmy jednak informację, że popsuła się aparatura do badania węglowodorów. Nasze próbki zbadają tam dopiero 5 grudnia - tłumaczy I. Szkodzińska.
Bialski sanepid przygotowuje wystąpienie do prezydenta miasta o budowę wodociągu w rejonie ul. Młyńskiej. Władze miasta nie przewidują jednak szybkiej budowy. - Staramy się o sfinansowanie z funduszy europejskich programu budowy wodociągów i kanalizacji w mieście. Obejmie on też rejony ul. Młyńskiej - mówi Henryk Chmiel, zastępca prezydenta Białej Podlaskiej.
- Kiedy to będzie? - pytamy
- Nie wiadomo. Może za kilka lat - odpowiada H. Chmiel.
Co więc ludzie mają robić teraz? - Zdajemy sobie sprawę, że kilka rodzin jest podłączonych do wodociągu lokalnego z ujęciem przy ul. Młyńskiej. Na razie musimy wzmóc monitorowanie stanu wody - mówi I. Szkodzińska.
Ludzie obawiają się jednak mieszkać w rejonie ulicy Młyńskiej. - Przecież to grozi zatruciem. Niech mi miasto da inne mieszkanie - mówi A. Łabędź.
Plama ropy pod lotniskiem w Białej Podlaskiej prawdopodobnie pochodzi z czasów komunistycznych, kiedy na lotnisku stacjonowały, samoloty sowieckie, a zbiorniki służące do ich tankowania były nieszczelne. Po latach skorodowały a zawartość rozlała się. Bardzo powoli trwa przygotowywanie do oczyszczania skażonych terenów.
- Dopiero przed kilkoma dniami kielecka firma Hydrogeotechnika przystąpiła do rozruchu systemu zasysającego z otworów w zbiornikach ropopochodne związki - mówi Edward Dec, dyrektor bialskiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.