Radiowiec amator sam skonstruował nadajnik i antenę. Jego głosu i ulubionej muzyki słuchali nie tylko mieszkańcy lubelskich Tatar, ale także pobliskich osiedli. Niestety, radio ucichło. Pirata namierzył Urząd Regulacji Telekomunikacji i powiadomił policję.
Daniel G. jest elektronikiem z zamiłowania. Po skończeniu zawodówki nie dostał się do technikum. Swoje radio nazwał RAVE FM. Nadawał na częstotliwości 93,8 MHz. Puszczał muzykę pochodzącą ze stacji internetowych, ale prowadził też autorskie audycje. Początkowo używał nadajnika o mocy 1 W. Można było go usłyszeć tylko na Tatarach. Przed kilkoma dniami zwiększył moc
do 20 W.
– Został zlokalizowany przez naszą ruchomą stację pomiarową – mówi Jacek Strzałkowski, rzecznik Urzędu Regulacji Telekomunikacji. – Takie urządzenia pozwalają na bardzo precyzyjne ustalenie, skąd jest nadawany nielegalny sygnał radiowy.
Pirackie radio nie miało pozwolenia z URT ani koncesji Krajowej Rady Radiofonii. Wczoraj policja postawiła Danielowi G. zarzut nadawania bez wymaganych zezwoleń. Tłumaczył policjantom, że prowadzenie radia było jego pasją.
Pasja mogła jednak narobić sporo szkód. Bywa, że takie radio zakłóca sygnał legalnie działających rozgłośni bądź pasma służb ratunkowych – mówi Strzałkowski. (er)