Prokuratura wnioskuje o tymczasowe aresztowanie Piotra Kowalczyka. Były przewodniczący lubelskiej rady miasta został zatrzymany przez CBA. Wraz z nim zatrzymano również przedsiębiorcę i krewnego byłego wojewody, a obecnie posła PiS Przemysława Czarnka.
Śledztwo w sprawie Kowalczyka i trzech współpracujących z nim przedsiębiorców prowadzi Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Wszyscy czterej mężczyźni zostali zatrzymani we wtorek przez CBA. W czwartek byli przesłuchiwani w prokuraturze. Śledczy nie zdradzają żadnych informacji na ten temat – łącznie z treścią zarzutów.
Enigmatycznie o sprawie wypowiada się również reprezentujący Piotra Kowalczyka adwokat Marek Chołdzyński.
- Mój klient został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Do sądu skierowano wniosek o tymczasowe aresztowanie, który zostanie rozpoznany w piątek. Nie komentuję zarzutów, ani naszego stanowiska co do ich treści – kwituje Chołdzyński.
Wśród zatrzymanych są również dwaj przedsiębiorcy z biura architektonicznego, które współpracuje z Piotrem Kowalczykiem. To Adam M. i Mariusz P.
- Mój klient nie przyznał się zarzucanych mu czynów. Składał wyjaśnienia, których treści nie mogę ujawnić. Skierowano wobec niego wniosek o tymczasowe aresztowanie – mówi adwokat Andrzej Latoch, reprezentujący Mariusza P.
Mężczyzna ten jest krewnym byłego wojewody, a obecnie posła Prawa i Sprawiedliwości Przemysława Czarnka. Z kolei jak wynika z dostępnych w sieci danych KRS, obu łączą także relacje biznesowe – obaj widnieją w zarządzie spółki zajmującej się działalnością w branży turystycznej.
Jak tłumaczy polityk, wspomniane informacje są nieaktualne: firma miała przestać działać w 2005 roku, a on sam udziałów w niej pozbył się w 2015 roku, przed objęciem funkcji wojewody.
– Mariusz P. jest moim krewnym, ale każdy ma jakiś krewnych. Nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów, ani rodzinnych, ani towarzyskich, ani biznesowych. Proszę nie łączyć mnie z tą sprawą – kwituje Czarnek.
Czwarty zatrzymany to Maciej Sz. Jest prezesem spółki, która - jak czytamy na jej stronie internetowej - "specjalizuje się w pośrednictwie w transakcjach nieruchomości komercyjnych oraz luksusowych."
Pracownia Adama M. i Mariusza P. stara się w lubelskim ratuszu o zgodę na urządzenie mieszkań w dawnej szkole odzieżowej przy ul. Spokojnej. Na parterze dawnej szkoły planowane są lokale usługowe. Projekt przewiduje też budowę garażu podziemnego.
Akcja CBA związana jest jednak z terenami przy ul. Zana. Słowacki biznesmen chciał tam postawić wieżowiec. W załatwieniu niezbędnych zgód mieli mu pomóc Piotr Kowalczyk oraz jego współpracownicy. Okazało się jednak, że inwestor to w rzeczywistości agent CBA, a cała sprawa jest prowokacją.
Piotr Kowalczyk i jego współpracownicy zostali zatrzymani we wtorek, kiedy podpisywali umowę dotyczącą inwestycji.
– Osoby te działały w porozumieniu i powoływały się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, m.in. w Urzędzie Miasta Lublin – wyjaśnia Temistokles Brodowski, rzecznik CBA. - Mężczyźni porozumieli się w sprawie załatwienia pozwolenia na budowę i innych dokumentów, niezbędnych do budowy wieżowca przy ul. Zana w Lublinie. Zapłatą miał być milion złotych łapówki. Kwota ta została ujęta w podpisywanej umowie.
W środę po południu Piotr Kowalczyk przekazał mediom specjalne oświadczenie, w którym odpiera zarzuty biura.
- Padłem ofiarą prowokacji wykonanej przez agentów CBA. Umowa, którą w dobrej wierze zawarłem z rzekomym słowackim inwestorem dotyczy przygotowania dokumentacji niezbędnej do realizacji inwestycji znajdującej się przy ulicy Zana – czytamy w oświadczeniu.
Kowalczyk zapewnia, że ani w umowie, ani też w żadnej innej formie, nie zobowiązał się do czynności innych, niż „wykonanie koncepcji architektonicznej, prac projektowych i dokumentacji prawnej niezbędnej do realizacji inwestycji”.
- Zaistniała sytuacja jest absurdalną próbą oczernienia i dyskredytowania mojej osoby oraz rodziny – kwituje były samorządowiec.
W czwartek za Kowalczyka poręczył prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
Takie oświadczenie złożyłem – mówi prezydent, który wierzy w niewinność Piotra Kowalczyka. – Był moim wieloletnim współpracownikiem, nigdy nie nadużył mojego zaufania. Nigdy nie dał powodu, by podejrzewać o jakiekolwiek nieprawidłowości działania, w których uczestniczył. Wierzę, że przed sądem udowodni swoją niewinność w tej sprawie, już jako przedsiębiorca, bo z urzędem, jak wszyscy państwo wiecie, nie jest związany już od ubiegłego roku.
Prezydent zwrócił również uwagę, że działka, której miałaby dotyczyć sprawa jest objęta miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
– Tutaj nie ma swobody w podejmowaniu decyzji przez upoważnionego urzędnika, ponieważ jak jest plan, to praktycznie rzecz biorąc decyzja o pozwoleniu na budowę jest określona przepisami, i to ściśle określona, i nie ma tam miejsca na uznaniowość – wyjaśnia Krzysztof Żuk.