Utworzenie „gabinetu cieni” zapowiedział szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Według nieoficjalnych informacji w jego skład wejdzie jeden z posłów z naszego regionu
Według zapowiedzi Schetyny gabinet nie będzie przyszłą Radą Ministrów, ale zespołem, który ma pracować nad „recenzją aktywności PiS-owskiego rządu”. Każdy z ministrów ma mieć swój „cień”, który będzie przyglądał się jego pracy. Skład ma zostać ogłoszony 16 listopada, w rocznicę powołania rządu Beaty Szydło.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, na czele gabinetu stanie lider PO. Była premier Ewa Kopacz ma koordynować sprawy dotyczące polityki społecznej, a Tomasz Siemoniak – bezpieczeństwa.
Jako osobę odpowiedzialną za infrastrukturę gazeta wymienia posła z naszego regionu Stanisława Żmijana, który w poprzedniej kadencji był przewodniczącym sejmowej Komisji Infrastruktury. On sam nie chce komentować tych doniesień.
– Aktualnie wracam do zdrowia po operacji. Ale jak tylko dojdę do siebie, to niezależnie od pełnionych funkcji moja aktywność będzie związana z infrastrukturą, bo tą kwestią zajmuję się od lat – ucina Żmijan.
Wśród innych członków „gabinetu cieni” wymienia się m.in. byłych ministrów, bądź wiceministrów: Rafała Trzaskowskiego, Borysa Budkę czy Czesława Mroczka.
– Pokazanie tych nazwisk to dobra wiadomość dla obecnego obozu rządzącego, bo pokazuje, jaka jest alternatywa dla rządu Prawa i Sprawiedliwości. Platforma nie kryje, że ma krótką ławkę i jedyne, co potrafi zrobić, to pozamieniać resorty. Mamy do czynienia ze starymi nazwiskami w nowych rolach, nie ma w tym żadnego programu – ocenia Artur Soboń, poseł PiS.
Zdaniem prof. Andrzeja Podrazy, politologa z KUL, tworzenie „gabinetu cieni” ma sens”. – Takie wzorce są przyjęte w niektórych państwach, a najlepszym przykładem jest Wielka Brytania. Taki gabinet pełni dwie funkcje. Pozwala na recenzowanie bieżących działań rządu, ale też na merytoryczne przygotowanie się do ewentualnego objęcia władzy – mówi prof. Podraza. – Jednak w polskich realiach takie rozwiązania zazwyczaj się nie sprawdzały. Mieliśmy do czynienia z przypisaniem odpowiednich tek poszczególnym politykom opozycyjnym, ale później brakowało realnego działania – kwituje politolog.
Platforma Obywatelska swój „gabinet cieni” utworzyła 10 lat temu. Kierował nim Jan Rokita, który finalnie premierem nie został. Tylko kilkoro członków jego gabinetu objęło podobne funkcje w późniejszym rządzie Donalda Tuska.
W 2009 roku utworzenie takiego gabinetu zapowiadał prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale nigdy nie doszło do jego powołania.