Planowano nowe przystanki kolejowe, nowe pociągi i wspólny bilet na kolej i komunikację miejską. Co zostało z pomysłów na kolej aglomeracyjną? Zarówno władze miasta, jak i województwa mówią, że ruch jest po drugiej stronie. Ale ruchu nie robi nikt.
Innymi atutami kolei metropolitalnej (choć pojawiało się stwierdzenie, że właściwszą nazwą byłaby kolej dojazdowa) miały być również: wspólny bilet na pociąg i komunikację miejską, jednolity system informacji pasażerskiej, automaty biletowe i wygodne przystanki.
Partnerami takiej inwestycji miały być samorządy miasta i województwa. - Posiadanie takiego systemu transportowego leży w interesie miasta - zapewniał dwa lata temu Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. - Kolej może nam przywozić do miasta osoby pracujące czy uczące się w Lublinie, nie obciążając jednocześnie naszych ulic. To nam się opłaca, by przyciągać tu ludzi i jednocześnie pozwala ponosić jak najmniejsze koszty przebudowy i rozbudowy dróg.
- Jak najbardziej podtrzymujemy deklaracje, że będziemy budować drogi dojazdowe do przystanków, ale budowa kolei to zadanie marszałka - mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. - Dlatego za wcześnie jest jeszcze, by mówić o naszej części projektu.
Koszty stworzenia systemu kolei aglomeracyjnej zostały oszacowane wstępnie na 200 milionów złotych, przy czym sporą część trzeba by wydać na nowe jezdnie prowadzące do przystanków kolejowych w granicach Lublina.