Szkło, aluminium, ciche windy – tak deweloper kusił kupujących mieszkania przy ulicy Nałęczowskiej. Nie ostrzegał, że jeśli nie wykupią podziemnego miejsca parkingowego, to za parkowanie przed blokiem będą musieli płacić. Teraz mieszkańcy są w szoku, bo nagle pod oknami zobaczyli parkomaty.
Inwestycję wyróżnia nowoczesna architektura oraz funkcjonalny i przemyślany rozkład przestrzenny. Bryła budynku wykończona jest naturalnymi materiałami tj. kamień, szkło, aluminium, metal. W centrum wyodrębniono dziedziniec, niedostępny dla osób z zewnątrz, tworzący strefę przyjazną dla odpoczynku, z którego można dostać się do poszczególnych klatek – tak firma deweloperska Centrum Zana opisuje swoje apartamentowce przy ul. Nałęczowskiej.
Robią wrażenie. Wysokie, smukłe budynki, w których znajdują się biura, widać z daleka. Zaraz przy nich znajdują się bloki. Powstały w szalenie atrakcyjnym punkcie miasta – tam gdzie jeszcze w 2015 roku stała zajezdnia MPK. 5-hektarowy teren został sprzedany Centrum Zana, wyburzono stojące tam budynki i postawiono biura oraz mieszkania.
Dobra lokalizacja, ładne budynki – to sprawia, że mieszkania w tym miejscu są drogie. Zgodnie z obecną wyceną serwisu SonarHome za metr kwadratowy w tej lokalizacji trzeba zapłacić średnio 8,2 tys. złotych. Średnia dla Lublina to 7,6 tys. zł.
– Budynki wyposażone są w komfortowe, cichobieżne windy, dostępne również z poziomu garaży podziemnych – to jeszcze dwa słowa od Centrum Zana o inwestycji.
I tu jest problem. Każdy klient Centrum Zana, oprócz mieszkania, mógł kupić także podziemne miejsce parkingowe. – Mnie kosztowało 25 tys. złotych – wspomina pan Paweł. Ale nie każdy z lokatorów zdecydował się na taki krok. – Nie było to potrzebne. Można przecież parkować na powierzchni – opowiada jedna z mieszkanek. Stawiała auto pod blokiem i spokojnie szła do domu.
Tak było do niedawna, bo teraz na wjeździe między bloki i biurowce pojawił się znak, że parking jest płatny. Ustawione są też parkomaty. – Najpierw były owinięte folią. To była chyba sobota. Potem folię zdjęli i kazali płacić. To jest bulwersujące. Chciwość nie zna granic – komentuje pan Paweł.
Odpłatność za parkowanie wprowadziła właśnie firma Centrum Zana. – Nikogo wcześniej nie powiadomili. Nie było żadnych informacji – narzeka jedna z mieszkanek, a kobieta prowadząca tu małe biuro potwierdza, że żadnych ostrzeżeń nie było. – Ludzie przyjeżdżają do pracy i muszą płacić. Nie dostaliśmy nawet żadnej oferty abonamentowej dla pracowników – narzeka.
Godzina parkowania samochodu kosztuje przy Nałęczowskiej 4 zł. Doba to wydatek 12 zł. Za tydzień trzeba zapłacić 45 zł.
Jak ktoś zostanie przyłapany bez biletu za szybą przyjdzie mu zapłacić 150 zł.
Ani lokatorzy, ani przedsiębiorcy nie zostali poinformowani też, jak będą sprawdzane bilety i kto nałoży karę. Podejrzewają, że musi być jakiś kontroler, ale na razie nikt nikogo takiego nie widział. Za to ludzie płacą. We wtorek byliśmy na miejscu i widzieliśmy, jak parkujący wysiadają z aut i od razu kierują się do parkomatów.
Co na to wszystko deweloper? Nie jest skory do wyjaśnień. Przez dwa dni próbowaliśmy się skontaktować telefonicznie z zarządem Centrum Zana, ale nikt nie odpowiedział na nasze prośby. Nikt nie odpowiedział również na pytania wysłane mailem.
Mieszkańcy podejrzewają, że parkomaty mogą być próbą uporządkowania sytuacji z parkowaniem, bo rzeczywiście nie jest z tym łatwo. Pan Paweł opowiada, że samochody stają na chodnikach, na skrawkach trawy, blokują wyjazdy z garaży. – Ale to wynika z tego, że powstaje tu coraz więcej biur, wprowadzają się firmy, zatrudniają ludzi, ale miejsc parkingowych nie przybywa – analizuje mężczyzna. Właścicielka biura dodaje: – I te budowy. Zajmują bardzo miejsc i przez to nie ma parkingów – wskazuje na powstające za oknem biurowce.
Jak teraz próbują sobie radzić mieszkańcy z Nałęczowskiej? Szukają w okolicy darmowych miejsc. Ale o to trudno. – Zupełnie przypadkiem pobliska Biedronka tez wprowadziła opłaty za parkowanie – narzekają mieszkańcy.