Do zdarzenia doszło w ubiegłą sobotę. Mężczyzna został znaleziony rano w łazience, był nieprzytomny.
- Pierwsza karetka, którą wezwał jego ojciec, nie zabrała go jednak do szpitala, bo stwierdzono, że jest pijany. Kolejną wezwałam ja i ta przewiozła go do szpitala przy al. Kraśnickiej. Badania potwierdziły, że nie był pijany, a ma pękniętego tętniaka. Jak można to było przeoczyć?! - denerwuje się pani Anna, dziewczyna pana Tomasza. - Lekarz na izbie przyjęć, stwierdził, że jego stan jest bardzo poważny i zdecydował o przewiezieniu na oddział neurochirurgiczny szpitala przy ul. Jaczewskiego. Tam przeszedł operację. Na szczęście się udała.
Dlaczego pierwsza karetka nie zabrała mężczyzny do szpitala, mimo że - jak wynika z relacji rodziny - jego stan wyglądał na poważny?
- Kiedy przyjechała karetka, mężczyzna był przytomny i sam podpisał oświadczenie o niewyrażeniu zgody na przewiezienie do szpitala. Nie możemy nikogo do niczego zmuszać, pacjent bierze odpowiedzialność za swoje decyzje - tłumaczy Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. - Nawet jeśli są wątpliwości co do stanu pacjenta, lekarz nie może siłą zmusić go do leczenia.
Jak tłumaczą specjaliści, pacjenci z tętniakiem mogą zachowywać się nie do końca świadomie.
- Pomiędzy stanem przytomności i jej utraty jest wiele stanów pośrednich, które mogą wpływać na zachowanie pacjenta. Może się np. zdarzyć, że pacjent nie wie, gdzie jest, ale wie, jak się nazywa. miejscu - komentuje prof. Tomasz Trojanowski, kierownik Kliniki Neurochirurgii SPSK4 w Lublinie, w której operowany był pan Tomasz.
- Zdolność podejmowania decyzji ocenia lekarz na miejscu. Jeśli ma wątpliwości co do takiej zdolności, może wezwać psychiatrę, ale w praktyce to się nie zdarza. Nie ma mechanizmów, które dawałyby lekarzowi kontrolę nad pacjentem. Jego rolą jest informowanie pacjenta o stanie zdrowia, a pacjenta - decydowania o swoim losie.
W kaftanie na badanie
W podobnej sytuacji był pacjent szpitala w Kraśniku, o którym pisaliśmy w lutym. Po tym, jak stracił przytomność podczas wizyty w przychodni trafił na SOR w kraśnickim szpitalu. Tam stwierdzono, że senność i zaniki pamięci są wynikiem tego, że jest pijany. Sposób w jaki cuciła go jedna z pielęgniarek, uderzając po twarzy, spowodował w nim gwałtowną reakcję - mężczyzna zerwał jej identyfikator. Stwierdzono, że to objaw choroby psychicznej i w kaftanie bezpieczeństwa przewieziono do Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie.
Po przeprowadzeniu badań okazało się, że jego agresywne zachowanie spowodowane było podrażnieniem opon mózgowo-rdzeniowych, a nie chorobą psychiczną.