Kolejni policjanci z lubelskiej komendy miejskiej staną przed sądem. Trzej mundurowi odpowiedzą za fałszowanie statystyk. Grozi im za to do 5 lat więzienia
Śledczy zarzucają mundurowym fałszowanie wpisów w służbowych notatnikach. Mieli to robić w 2013 roku dla poprawienia statystyk. Wpisywali do służbowych notatników informacje o wylegitymowaniu osób, których w rzeczywistości nigdy nie prosili o dokumenty. Z akt sprawy wynika, że w policyjnych dokumentach znalazło się kilkanaście fałszywych wpisów. Piotr P. miał "legitymować” sześć osób. Michał W. i Mariusz S. usłyszeli podobne zarzuty, ale na mniejszą skalę.
Policjanci nie przyznali się do winy. Piotr P. i Mariusz S. wyjaśnili tylko, że nie pamiętają wszystkich legitymowanych. Całej trójce grozi nawet do 5 lat więzienia. Po usłyszeniu zarzutów policjanci zostali zawieszeni. Szybko jednak wrócili do codziennych obowiązków.
- Obecnie służą w Komendzie Miejskiej Policji w Lublinie - przyznaje Andrzej Fijołek, z zespołu prasowego lubelskiej policji. - Z dalszymi krokami czekamy do zakończenia postępowania sądowego. Jeśli zapadną wyroki skazujące, policjanci zostaną wydaleni ze służby.
Oskarżenie Piotra P. i jego kompanów to finał większego śledztwa. Z akt sprawy wynika, że policjanci dostali dane "legitymowanych” osób od Michała B. On również miał je wykorzystywać do fałszowania statystyk. Wraz z Albertem W., kolegą z komendy, zasiądzie niebawem na ławie oskarżonych. Śledczy ustali, że byli już policjanci pomogli znajomym z półświatka w przechwyceniu transportu nielegalnych papierosów. Mieli za to zainkasować 7500 zł.
Na tym nie koniec zarzutów. Papierosy bez akcyzy, rekwirowane choćby przed halą Nova, zamiast na komendę wozili do domu. Lubili też dobre trunki. Według prokuratury, Michał B. zaopatrywał się w alkohol u spotkanego na siłowni złodzieja. Ten miał mu dostarczać wódkę i whisky kradzioną ze sklepów sieci Lidl. Butelka markowego alkoholu kosztowała u niego jedyne 20-25 zł. Policjanci nie gardzili też środkami psychotropowymi. Mieli handlować między sobą mefedronem i tabletkami ecstasy.
Michał B. i Albert W. zostali już wyrzuceni ze służby. Nie przyznali się do winy. Grozi im do 15 lat więzienia.