

Do zdarzenia doszło na ul. Szczebrzeskiej w Zamościu. Jednego z kierowców tak bardzo oburzył manewr drugiego, że podszedł do jego auta, wyciągnął broń pneumatyczną i strzelił mu w głowę. Poszkodowany przeżył, ale jego ucho wymagało medycznej interwencji.

W ostatnią sobotę doszło do nietypowego incydentu. Młody kierowca BMW (25 l.) jeżdżąc po Zamościu i widząc manewry kierowcy audi (33 l.) nie był w stanie dłużej opanować zdenerwowania. Gdy obaj znaleźli się na ul. Szczebrzeskiej, ten młodszy postanowił dać upust swojej frustracji.
Chwycił za wiatrówkę, wysiadł z auta, podszedł do audi i powiedział kierowcy co myśli na temat stylu jego jazdy. Na zakończenie podniósł pneumatyczną broń i wycelował w głowę swojego adwersarzowi, a następnie pociągnął za spust. Tuż po wystrzale wrócił do samochodu i odjechał. Śrut wystrzelony z niewielkiej odległości trafił w ucho 33-latka, który zakrwawiony najpierw próbował ścigać napastnika, ale ostatecznie odpuścił i wrócił do domu. Samodzielnie nie był jednak w stanie wyjąć śrutu i skorzystał z pomocy medycznej. Lekarze usunęli ciało obce i zaszyli ranę.
Policję na miejsce wezwał przypadkowy świadek, który widział całe zajście. Mundurowi dotarli do pokrzywdzonego mieszkańca Zamościa, który potwierdził relację świadka. Zaznaczył jednocześnie, że nie zna kierowcy BMW, który zrobił mu krzywdę. Przyznał przy tym, że możliwą przyczyną ataku było niezadowolenie z wykonanego przez niego manewru na drodze. Być może chodziło o wymuszenie pierwszeństwa.
Policjanci znaleźli agresora, który przyznał się do winy. Znalazł się także dowód rzeczowy - broń, którą delikwent ukrył na podwórku swojego kuzyna. 25-latek odpowie za narażenie innej osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 3 lat więzienia. Podejrzany otrzymał również policyjny dozór i zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym. O jego losie zdecyduje sąd.
