Jechał weżykiem, uderzył w znak drogowy, a potem zjechał na przeciwny pas ruchu. Pijany Jarosław L. szalał w środę wieczorem po centrum Lublina.
Sierżant Klaudia Michalczuk i inspektor Agnieszka Hołda do popołudnia zabezpieczały trasę wyścigu kolarskiego. Około godziny 17-tej wracały do domu. Jechały ulicą Wieniawską.
Zauważyły poloneza, który skręcając w ulicę Jasną uderzył w znak. Kierowca nie zatrzymał się. Szerokim łukiem skręcił w ul. Ewangelicką, wjechał na sąsiedni pas, po czym ruszył slalomem ulicą Chopina.
- Kierowca samochodu, który jechał z przeciwka musiał odbić, żeby uniknąć zderzenia z polonezem – opowiada Agnieszka Hołda. – Był spory ruch, taka jazda mogła skończyć się wypadkiem.
Funkcjonariuszki planowały zatrzymać poloneza gdy stanie na światłach. Ale auto zatrzymało się dopiero na chodniku przy ul. Konopnickiej. Z poloneza wysiadło dwóch mężczyzn.
Obaj byli pijani: czuć było od nich alkohol, bełkotali.. Alkokomat pokazał, że Jarosław L. miał prawie 2,2 promila alkoholu, u pasażera 2,5 promila.
Dziś kierowca trzeźwieje w izbie zatrzymań. Usłyszy zarzut kierowania samochodem po pijanemu za co grozi do dwóch lat więzienia.