Zaledwie tydzień leżał asfalt na niewielkiej uliczce w dzielnicy Głusk. Zdarli go sami robotnicy.
Sprawa dotyczy niewielkiej uliczki łączącej ul. Nektarową i Głuską w lubelskiej dzielnicy Głusk. Drogowcy ułożyli tam 50 metrów tzw. kory, czyli asfaltu zdartego wcześniej z innej ulicy. - Taka nawierzchnia pojawiła się tu tydzień temu - mówi Agnieszka Nowaczek, mieszkanka dzielnicy. - Zniknąć musiała w weekend, bo w piątek jeszcze była. Sama widziałam.
- Zdarli drogę? I bardzo dobrze - Arkadiusz Sadowski, kierownik mieszczących się tuż przy uliczce Warsztatów Terapii Zajęciowej, wychodzi z budynku, żeby sprawdzić wszystko na własne oczy. - No rzeczywiście, zdarli jak trzeba - kręci głową. To właśnie on kazał swym ludziom prosić magistrat o zdjęcie asfaltu. - Bo zaraz zaczniemy powiększać nasz budynek, który sięgnie do połowy szerokości jezdni.
Budowa może ruszyć już za trzy tygodnie. A poza tym w miejskich planach nawet nie ma tej drogi.
Urzędnicy tłumaczą, że nic złego się nie stało. - Prace były prowadzone w ramach bieżącego utrzymania ulic. Firma odpowiedzialna za ich stan w tej części miasta naprawiała drogi gruntowe w dzielnicy Głusk. Widocznie ktoś się rozpędził i omyłkowo utwardził za dużo - mówi Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Dróg i Mostów w lubelskim Urzędzie Miasta.
- Po prostu żeśmy się rozpędzili i tyle - przyznaje Grzegorz Bielawski z Komunalnego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych. - Majster pojechał na miejsce bez mapy. Wydawało mu się, że skoro jest tędy przejazd, to ulica jest ogólnodostępna.
Mieszkańcy pukają się w czoło. - Ten asfalt powinni położyć po drugiej stronie ul. Głuskiej. Tam jest taka droga, którą dużo ludzi chodzi, bo tam jest i poczta, i posterunek policji. Nawieźli wprawdzie jakiegoś żwiru, ale niewiele to daje. Jak spadnie deszcz, to ludzie będą musieli chodzić po błocie - mówi Roman Stępniewski, mieszkaniec Głuska.
- Koszty położenia tej drogi poszły na marne - obrusza się Adam Błaszczak, wiceprzewodniczący rady dzielnicy Głusk.
- To nie miasto straciło, tylko my ponieśliśmy dodatkowe wydatki. Kora leży znów w naszej bazie i ułożymy ją gdzie indziej - obiecuje Bielawski.