Aktywiści alarmują i wyliczają straty jakie ponosimy kosząc trawniki. Ich zdaniem właściciele i administratorzy terenów robią to zbyt często, siejąc spustoszenie wśród wielu organizmów. Autorzy postulatów, które trafiły do władz miasta dostrzegają pozytywne zmiany ale ich zdaniem to za mało.
Sprawa koszenia trawników jest komentowana bez względu na to, czy dzieje się to na terenach prywatnych, spółdzielczych czy miejskich. Zdjęcia pracowników ze spalinowymi kosami wycinającymi do gołej ziemi ledwie odrośnięte źdźbła krążą w sieci. Z kolei kierowcy i piesi fotografują zbiegi ulic i przejścia, gdzie wysoka roślinność ogranicza widoczność. Do administracji i urzędników piszą przeciwnicy koszenia, ale też alergicy, którzy dowodzą, że skoszona trawa nie pyli.
Teraz do władz Lublina trafiły postulaty by stanąć po stronie życia, jakie toczy się na terenach zielonych. Przeciwnicy kosiarek nazywają sezon prac na trawnikach Festiwalem Mielenia Dzikiej Przyrody.
Głucha cisza
- Dzika, spontaniczna roślinność to miejsce bytowania i źródło pożywienia niezliczonych organizmów, bez których nie przetrwamy jako ludzie. W wysokiej trawie i chwastach żyją pożyteczne chrząszcze, larwy motyli i ciem, są gniazda dzikich pszczół i trzmieli. Zapylacze giną z głodu, bo prawie nigdzie nie ma już kwitnących dzikich roślin. Kto będzie zapylał nasze uprawy? Po co stawiamy domki dla zapylaczy, skoro jednocześnie niszczymy ich pożywienie - kwitnącą roślinność? A koszą wszyscy: spółdzielnie, sieci handlowe, firmy, parafie, stacje paliw, prywatni właściciele posesji. Dlatego miasto powinno się wyłamać z tej fatalnej, nawykowej czynności. Nie ulegać populistycznym opiniom ludzi, którzy nie mają wiedzy o przyrodzie. I kosić mądrze, wybiórczo. A przy okazji edukować mieszkańców – mówi Irena Kołodziej, autorka postulatów, które trafiły do Ratusza.
Autorka jest z wykształcenia socjolożką, z zawodu tłumaczką, z pasji przyrodniczką i ekolożką. Od lat walczy o przyrodę, w tym zieleń w mieście, najpierw w Warszawie, od trzech lat w Lublinie. Należy do Partii Zieloni, obraca się w kręgu przyrodników i ekspertów zajmujących się problemem nadciągającej zagłady przyrody, którą przyspieszają nasze codzienne praktyki ogrodnicze i porządkowe.
- Dużo jeżdżę po Lublinie rowerem, widzę więcej niż kierowcy i pasażerowie aut. Zauważam jak mało jest pszczół, trzmieli, motyli. Nad miejskimi zieleńcami panuje głucha cisza – dodaje aktywistka.
Postulaty Zielonych
Po pierwsze. Opóźnić czas pierwszego koszenia! Zgodnie z opinią naukowców nie powinno ono mieć miejsca wcześniej niż w połowie maja, bo wcześniejsze zubaża liczbę gatunków. Tymczasem np. ul. Armii Krajowej czy Podzamcze zostały skoszone już 20 kwietnia! A pod koniec maja, np. przy ul. Bazylianówka skoszono już dwukrotnie!
Po drugie. Wyznaczyć w całym mieście tereny, gdzie kosi się nie więcej niż 1-2 razy w sezonie – czyli wszędzie tam, gdzie nie jest to teren użytkowy ani rekreacyjny i gdzie za koszeniem nie przemawiają względy bezpieczeństwa. To: środkowe pasy rozdzielające jezdnie – z wyjątkiem bezpośredniego sąsiedztwa skrzyżowań i fragmentów z nasadzeniami * wszystkie skarpy * wielohektarowy teren b. cmentarza żydowskiego przy zbiegu ul. Walecznych i Andersa * wąwozy Czuby i Rury oprócz fragmentów służących mieszkańcom * tereny przyuliczne o słabym natężeniu ruchu pieszego i samochodowego * teren przemysłowy w rejonie ulic Bursaki-Ceramicznej-Stefczyka
Po trzecie. Wprowadzić praktykę koszenia wzdłuż jezdni/chodnika wyłącznie pasa, np. 1-metrowego, a resztę pozostawić przyrodzie.
Po czwarte. Zostawiać kwietne wyspy – wszędzie tam, gdzie ekipa kosząca na nie natrafi!
Po piąte Tam, gdzie to możliwe – zastępować ciężki sprzęt lżejszym: zamiast stosować ręczny.
Miasto ma politykę
- Spośród blisko 800 ha zieleni utrzymywanych przez Wydział Zieleni i Gospodarki Komunalnej większość, bo blisko 500 ha, stanowią trawniki w pasach drogowych. Powierzchnia parków wynosi 144 ha, reszta to tereny gminne zlokalizowane poza pasem drogowym. Nie wszystkie tereny podlegają koszeniu – wyjaśnia Monika Głazik z lubelskiego Ratusza, która potwierdza, że pismo aktywistów z Partii Zielonych dotarło do urzędników. Trwa przygotowywanie odpowiedzi.
Na razie w mieście obowiązują zasady w myśl których, pierwsze w roku koszenie trawników wykonywane jest w pełni.
- Kolejne koszenia są już „sterowane”, tak aby dostosować tempo wzrostu do panujących warunków atmosferycznych oraz funkcji terenu z uwzględnieniem intensywności użytkowania przez mieszkańców. Miejsca o dużym natężeniu ruchu w ramach infrastruktury pasa drogowego – główne arterie dróg, okolice skrzyżowań, ronda, wjazdy, tereny wzdłuż chodników czy ścieżek rowerowych zgodnie z prawem muszą być koszone priorytetowo, aby nie utrudniać ruchu i nie stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa. Koszenie w tych miejscach odbywa się według potrzeb, co najmniej trzy razy do roku – dodaje Monika Głazik.
Łąki są
Jak wyliczają urzędnicy koszenie rzadsze dotyczy trawników przyulicznych zlokalizowanych w miejscach o mniejszym natężeniu ruchu, ulic osiedlowych. Ponadto część miejsc w Lublinie jest koszona 1-2 razy w sezonie. Chodzi o tereny gdzie realizowany jest program "Tu kosimy rzadziej". To projekt polegający na wyznaczeniu terenów zieleni wyłączonych z koszenia, w celu utworzenia naturalnych łąk kwietnych. Ponadto raz w sezonie koszone są wysiewane jednoroczne łąki kwietne, łąki kwietne wieloletnie i murawy.
Kleszcze i pyłki
Przeciwnicy częstego koszenia uważają, że lekiem na alergię jest odczulanie, a nie likwidacja roślinności, a poza tym właśnie brak kontaktu małego dziecka z pyłkami sprzyja wytworzeniu się braku odporności na nie. Pytani, co z kleszczami żyjącymi w wysokiej trawie, tłumaczą, że ich postulaty nie dotyczą terenów rekreacyjnych i użytkowych – tam, owszem, trawa powinna być niska. Powołują się na brytyjskie badania, z których wynika, że liczba kleszczy po skoszeniu wcale nie spada. Drastycznie za to ubywa naturalnych wrogów tych pajęczaków – drapieżnych chrząszczy, ryjówek, myszy czy żab i ropuch.
Zielone jest ważne
- W pobliżu mojego osiedla była nieużywana prywatna działka. Odnalazłam właściciela, powiedział, że pierwszy raz w życiu rozmawia z ekologiem, i chętnie się zgodził, bym wysiała tam rośliny dla zapylaczy. Na całej działce nie dałam rady, ale ponad 200 merów kwadratowych obsiałam kwitnącymi dzikimi roślinami. Czekam na efekty - opowiada Irena Kołodziej, która uważa, że jeśli w Warszawie i kilku innych miastach dało się zmienić podejście do koszenia i zieleni, w Lublinie też się uda.
6 czerwca jest dniem szczególnym dla osób walczacych o dziką roslinność. Wiele z nich obchodzi Dzień Łąki, czyli Dzień Dzikich Kwiatów ustanowiony w rocznicę urodzin Elizy Orzeszkowej.
Tu w Lublinie koszą częściej
* tzw. trawniki reprezentacyjne zlokalizowane w centrum miasta, m. in. place: Litewski, Krąpca, Lecha Kaczyńskiego, skwer Bartoszewskiego, Park Ludowy czy Ogród Saski;
* intensywnie użytkowane, pełniące funkcje rekreacyjne, tak aby dostęp do nich był swobodny i nieutrudniony, a więc skwery, place zabaw, boiska, siłownie czy wybiegi dla psów,
* o dużym natężeniu ruchu w ramach infrastruktury pasa drogowego – główne arterie dróg, okolice skrzyżowań, ronda, wjazdy, tereny wzdłuż chodników czy ścieżek rowerowych są koszone regularnie, aby nie utrudniać ruchu ulicznego, kołowego czy pieszego i nie stanowić zagrożenia dla życia i zdrowia,
* nowo założone trawniki – odpowiednio częste koszenie pozwala zbudować mocny system korzeniowy oraz sprawia, że trawa lepiej się krzewi,
* miejsca z roślinnością ozdobną (zaprojektowane układy krzewów i bylin, żywopłoty, krzewy, np. al. Solidarności – pas środkowy, al. Tysiąclecia – pas środkowy, ul. Zelwerowicza, al. Witosa na wysokości Auchan, ul. Mełgiewska okolice stadionu, ul. Mełgiewska okolice Outletu, skrzyżowanie ul. Jana Pawła II / ul. Filaretów – pas środkowy,
* niektóre parki i wąwozy: park Czechów, wąwóz Czechów, wąwóz przy ul. Radzyńskiej, park przy ul. Braci Wieniawskich, wąwóz „Rury”, wąwóz przy ul. Nowomiejskiej, park Zawilcowa, wąwóz Kalina, wąwóz przy ul. Niepodległości, park Jana Pawła II, park przy ul. Głuskiej, Wzgórza Zamkowe, Błonia pod Zamkiem, Park Bronowicki, wąwóz im. Modesta Sękowskiego przy ul. Popiełuszki,
* ścieżka rowerowa od Zalewu Zemborzyckiego do parku Zawilcowa
Jak wyliczają urzędnicy koszenie rzadsze dotyczy trawników przyulicznych zlokalizowanych w miejscach o mniejszym natężeniu ruchu, ulic osiedlowych. Ponadto część miejsc w Lublinie jest koszona 1-2 razy w sezonie. Chodzi o tereny gdzie realizowany jest program "Tu kosimy rzadziej". To projekt polegający na wyznaczeniu terenów zieleni wyłączonych z koszenia, w celu utworzenia naturalnych łąk kwietnych. Ponadto raz w sezonie koszone są wysiewane jednoroczne łąki kwietne, łąki kwietne wieloletnie i murawy.
Wyłączono z pierwszego koszenia
ul. Smorawińskiego – skarpy i część węzła al. Poniatowskiego, ul. Szeligowskiego – skarpa, al. Kompozytorów – skarpy od al. Solidarności do al. Smorawińskiego, ul. Mełgiewska – skarpy, al. Andersa – skarpy, cmentarz żydowski, teren przy ul. Krokusowej, ul. Metalurgiczna – pas środkowy oraz za ekranami, al. Witosa – skarpy, ul. Wilcza, ul. Plagego i Laśkiewicza, ul. Wrotkowska / ul. Inżynierska – murawa ekstensywna, ul. Jana Pawła II – skarpa przy Przytulnej i Szczytowej, ul. Nadbystrzycka – skarpa przy Lidlu, teren nr 17 przy ul. Nadbystrzyckiej, teren przy ul. Krochmalnej, ul. Zana /rondo Mokrskiego – łąka wieloletnia, ul. Głęboka pas środkowy – łąka wieloletnia, al. Mazowieckiego – skarpy, ul. Wojciechowska (wlot od al. Kraśnickiej, prawa strona) oraz skarpy przed ul. Gnieźnieńską, ul. Wojciechowska 7b, al. Tysiąclecia – przy Młynie Krauzego, al. Solidarności – skarpa, przy ul. Prusa, przy ul. Północnej, od ul. Poniatowskiego do ul. Lubomelskiej, al. Poniatowskiego – węzeł, teren pomiędzy ul. Kąpielową a ul. Unii Lubelskiej, teren przy ul. Rusałka, wąwóz Rury od ogródków działkowych do ul. Nadbystrzyckiej (część) oraz część wąwozu przy ul. Nowomiejskiej.