Jednym z pierwszych petentów, który przyszedł do budynku Sądu Rejonowego w Lublinie po poradę w ramach Tygodnia Praw Ofiar Przestępstw, był mężczyzna z prawomocnym wyrokiem. Chciał się dowiedzieć, w jaki sposób można się jeszcze odwołać od orzeczenia.
- Firma z Poznania jest mi winna ponad 800 zł - mówi Edmund Kruk z Lublina, który przyszedł do budynku Sądu Rejonowego w Lublinie dowiedzieć się, jak wyegzekwować pieniądze od pracodawcy. - Szkoda, żeby przepadło.
W sali nr IV, w której zwykle odbywają się procesy karne, przyjęła go trójka aplikantów pierwszego roku, którzy szkolą się na sędziów. Wyszedł po kilku minutach. - Powiedzieli, że mogę założyć sprawę cywilną i jak mam to zrobić - mówi. Czy skorzysta z porady? - Jeszcze nie wiem.
W trakcie czterogodzinnego dyżuru zgłosiło się 11 osób.
W sądzie w Lublinie porad udzielali aplikanci, gdyż sędziowie uważali, że takie zaangażowanie godzi w ich bezstronność. Ich koledzy z pozostałych sądów nie mieli takich obaw i przyjmowali interesantów.
- Nie wygłaszamy opinii i nie rozstrzygamy, czy osoba, która się do nas zgłosiła, ma rację. Informujemy jedynie o procedurach i prawach, jakie przysługują poszkodowanym. Dzięki zastosowaniu takiej zasady z czystym sumieniem mogę sądzić w sprawie, w której wcześniej udzielałem porady - wyjaśnia Mirosław Kendrak, asesor II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Zamościu, który udzielił porad 12 osobom.
W gmachu prokuratury przy ul. Okopowej w Lublinie porad udzielano w czterech punktach. Do każdego przyszło po kilkunastu interesantów.
- Tematyka porad była bardzo różna, np. chodziło o niezapłacone długi - mówi Jarosław Jaczyński, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. - Zwykle zajmujemy się sprawami karnymi, a tu był cały wachlarz problematyki prawnej.
Akcję ministra wsparli również adwokaci, którzy dyżurowali w wybranych kancelariach. Jak jednak mówią, ofiary przestępstw przychodziły bardzo rzadko.
- Interesanci zgłaszali się z problemami, które nie mają nic wspólnego z ideą pomocy ofiarom przestępstw - mówi mecenas Maria Maleska.
O ile w Lublinie zainteresowanie akcją było spore, to poza stolicą regionu sądy i prokuratury nie narzekały na nadmiar petentów. Dwie z trzech osób, które zjawiły się na dyżurze w Sądzie Rejonowym w Chełmie, dopytywały się o sprawy administracyjno-urzędowe, m.in. możliwość uzyskania renty z KRUS. W krasnostawskim sądzie na godzinę przed zakończeniem dyżuru nie pojawił się nikt zainteresowany pomocą.