Lider lubelskiej Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot wystąpił w reklamie. To prawdopodobnie pierwszy przypadek w Polsce, gdy czynny polityk uczestniczy w kampanii promocyjnej gazety.
– Zdecydowaliśmy się zaprosić Janusza Palikota, bo od lat czyta "Puls Biznesu” i jest ceniony przez przedsiębiorców za to, co zrobił w komisji "Przyjazne państwo”, gdy był jej przewodniczącym – tłumaczy "Rzeczpospolitej” szef "PB” Tomasz Siemieniec. I dodaje: – Wiadomo, że wzbudza kontrowersje, ale przeważył ogrom pracy, jaką wykonał w tej komisji.
Czy posłowie powinni reklamować gazety? – Palikot jako biznesmen miałby prawo stanąć po stronie "Pulsu”. Ale jako polityk takiego prawa nie ma. Może występować jedynie w kampaniach społecznych – mówi "Rz” Joanna Gepfert, specjalistka od PR.
Sam Palikot nie miał chyba skrupułów. – Nie było szczególnie ciężko namówić go do wzięcia udziału w naszej kampanii – potwierdza Siemieniec.
Obecny poseł PO był kiedyś biznesmenem, producentem win musujących i wódek. Ostatnio jednak jest znany tylko jako polityk Platformy. Wsławił się występem w studiu TVN 24 z głową świni, publicznym piciem wódki na ulicy w Lublinie i konferencją prasową z silikonowym penisem i pistoletem.
"Puls” nie zamierza na Palikocie poprzestać. W odwodzie ma kolejnych polityków rządzącej koalicji: Adama Szejnfelda z Platformy i Andrzeja Malinowskiego z PSL, oraz kilka osób ze świata biznesu. Nikt z nich – jak zapewnia Siemieniec – za udział w promowaniu jego gazety nie otrzymał wynagrodzenia.