Poszukiwany 30-latek, który w Sylwestra zabarykadował się w mieszkaniu przy ul. Dożynkowej w Lublinie i twierdził, że ma granaty, które zdetonuje jeśli policjanci zechcą go zatrzymać, usłyszał dzisiaj zarzuty. Mieszkaniec Lublina, który miał do odsiadki blisko 2 lata, odpowie za zmuszanie groźbą funkcjonariuszy publicznych do zaniechania prawnych czynności służbowych. Dodatkowo grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
W sylwestrowe popołudnie operacyjni z 2. komisariatu ustalili, że poszukiwany 30-latek przebywa w jednym z mieszkań na pierwszym piętrze przy ulicy Dożynkowej 21e. Gdy funkcjonariusze podjęli próbę wejścia do lokalu mężczyzna oświadczył, że ma granaty, które zdetonuje, jeśli policjanci wejdą do mieszkania. Konieczna była ewakuacja 34 osób. Na miejscu pojawili się negocjatorzy i kontrterroryści.
Po rozmowach z 30-latkiem i dokładnej ocenie sytuacji oddział kontrterrorystów zdecydował się na siłowe wejście do mieszkania. Poszukiwany mężczyzna został zatrzymany.
Podczas sprawdzania lokalu okazało się, że nie było w mieszkaniu żadnych granatów. Mieszkaniec Lublina trafił do policyjnej celi. We wtorek usłyszał zarzuty w tej sprawie. Odpowie za zmuszanie groźbą funkcjonariuszy publicznych do zaniechania prawnych czynności służbowych.
– Mężczyzna trafi do zakładu karnego, gdzie ma do odbycia zaległą karę blisko 2 lat więzienia. Dodatkowo grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności – informuj nadkomisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.