Wczoraj, tuż po godzinie 23, wylądował w Goleniowie rządowy samolot. Lecieli nim do Francji bliscy ofiar niedzielnego wypadku.
Na lotnisku czekały karetka i autobusy. Ranni zostali przewiezieni do szpitala w Stargardzie. Powinni z niego wyjść po kilku dniach. Pozostali pasażerowie rozjechali się do domów. Nie rozmawiali z nikim. Samochody podstawiono pod samolot, na płytę lotniska. Dziennikarzy nie dopuszczono do wysiadających.
- Pasażerowie samolotu byli na miejscu tragedii - powiedział wicewojewoda Marcin Sychowski. - Są wstrząśnięci. Wielu nie zdołało rozpoznać ciał swoich najbliższych. Konieczne jest badanie DNA i dokumentacja dentystyczna pielgrzymów.
Już jutro mogą dotrzeć do Polski pierwsze ciała ofiar tragedii. Podstawowym warunkiem jest identyfikacja ciała. Badania DNA są robione przez Francuzów sprawnie, ale może to potrwać kilka dni.
Radość przeplatała się z rozpaczą
- Mój syn przeżył. Zadzwonił do mnie z miejsca tragedii zaraz po godzinie 10 w niedzielę. Pożyczył od Francuzów telefon i dał mi znać, że żyje, ale powiedział też, że to, co widzi wokół siebie jest przerażające - powiedziała nam Jadwiga Urbaniak, matka księdza rannego w wypadku autokaru z pielgrzymami. - W niedzielę miał operację i leży w szpitalu. Ogromna radość i szczęście przeplatają się z ogromnym bólem i goryczą, bo autobusem jechał jego przyjaciel, także ksiądz, o którym nic do tej pory nie wiemy. Jego rodzice też lecą do Grenoble. Oni już czują, że ich syn zginął. Ja nie dopuszczam do siebie tej myśli. Kochałam go jak własnego syna, bywał u nas w domu często. Studiował z synem i często wspólnie wyjeżdżali w różne miejsca. Młodzi, roześmiani i pełni życia. Tacy zawsze byli. Boże spraw, żebym znów zobaczyła ich roześmiane twarze.
- Po to właśnie lecimy z tymi ludźmi, którzy przepełnieni są żalem i bezradnością, żeby służyć im dobrym słowem i wszelką inną pomocą - mówił przed odlotem ks. Przemysław Kryszczyński ze Stargardu Szczecińskiego. - Tylko tyle możemy zrobić. Zdaję sobie jednak sprawę, że jakkolwiek tłumaczyć będziemy ten dramat, to i tak nie przyniesie to ulgi rodzinom i bliskim ofiar.- Wróciło 55 osób - powiedział na konferencji prasowej Tomasz Jarmoliński, wiceprezydent Szczecina. - 24 bliskich ofiar tragedii zostało na miejscu.
Potwierdziły się informacje, że zginęło 26 osób.