Bibliotekarze chce wynająć indykatorów. Będą odzyskiwać książki wypożyczone przez niesolidnych czytelników
Księgozbiór filii MBP nr 24 przy ul. Juranda to 28 tys. książek. - Jak policzyliśmy, w zeszłym roku nie wróciło do nas ponad tysiąc wypożyczonych tytułów - mówi Maria Kozioł, kierownik filii. - Co gorsze, w większości wypadków zginęły naprawdę dobre i cenne książki: lektury, nowości czy rarytasy z jakichś konkretnych dziedzin.
Nieco lepiej podsumowanie zeszłego roku wypadło w filii MBP nr 6 przy ul. Poniatowskiego. - Z 22-tysięcznego księgozbioru nie odzyskaliśmy ok. 500 książek - tłumaczy Wiesława Szymczak, kierownik biblioteki. - Jak na nas, to ogromna liczba.
Jak tłumaczy Filipiak, najczęściej książek nie oddają młodzi ludzie i ci, którzy sporadycznie zaglądają do biblioteki. - Polują na konkretny tytuł czy autora i łatwiej im znaleźć go w bibliotece niż księgarni. Albo po prostu zapominają o oddaniu książek, bo rozliczenie się z biblioteką jest na końcu listy spraw do załatwienia - wylicza.
- Wysyłamy listy z ponagleniami, dzwonimy do zapominalskich czytelników - mówi Wiesława Szymczak. - Przypominamy też o karach, które grożą za nieoddanie książek. Niestety, nie na wszystkich to działa.
W lubelskich bibliotekach książkę należy zwrócić w ciągu miesiąca od wypożyczenia. Za każdy następny tydzień zwłoki jest nakładana kara: 50 groszy za jedną pozycję. - Na większości osób taka suma nie robi wrażenia - przyznaje Filipiak. - Ale jak ktoś nie odda kilku książek przez kilka miesięcy, to kara może się okazać całkiem spora.
Dlatego władze lubelskiej biblioteki myślą o zatrudnieniu firmy windykacyjnej, która by się tym zajęła. Taką metodę wybrało już kilka bibliotek w całym kraju, m.in. we Wrocławiu, Opolu i Raciborzu. W Lublinie będzie to jednak możliwe dopiero po wprowadzeniu sytemu elektronicznej rejestracji wypożyczeń, czyli nie wcześniej niż za dwa lata. Do tego czasu bibliotekarzom pozostaje liczyć na przypływ uczciwości nieuczciwych czytelników.