Nękanie i mobbing zarzucają pełniącemu obowiązki dyrektorowi Centrum Spotkania Kultur Markowi Krakowskiemu (PiS) jego podwładni w anonimowym liście. Szef instytucji zaprzecza zarzutom, ale Urząd Marszałkowski zapowiada wyjaśnienie sprawy
– Zdecydowaliśmy się napisać ten list otwarty z bezsilności wobec niszczenia dorobku i pozycji Centrum Spotkania Kultur, naruszania praw pracowniczych i związkowych oraz działań mających znamiona nękania i mobbingu – czytamy we wstępie pisma adresowanego do marszałka województwa, któremu podlega jednostka.
W liście jego autorzy podpisali się jako „pracownicy, członkowie związków zawodowych i sympatycy CSK” zastrzegając, że swoje dane personalne dla potwierdzenia sytuacji przekażą tylko wybranym dziennikarzom w obawie o szykanowanie. Według naszych informacji stanowisko poparło co najmniej 45 pracowników.
Co Krakowskiemu zarzucają jego podwładni? Między innymi brak doświadczenia i przygotowania w sferze kultury, przez co „CSK traci wiarygodność wśród odbiorców i partnerów”, artyści odwracają się od instytucji, która „staje się obiektem kpin”, a menadżerowie rezygnują z kontraktów. Zarzuty dotyczą też braku pomysłu programowego, spadających dochodów, czy utratę zewnętrznych dotacji. W liście jest także mowa o noszącym „znamiona nękania, molestowania i mobbingu” traktowaniu pracowników. – P.o. dyrektora pozwala sobie na seksistowskie uwagi i gesty, zwłaszcza wobec kobiet. Dotyka i bawi się odruchowo elementami garderoby – to tylko jeden z fragmentów pisma.
– Trudno odnosić się do czegoś, co jest po prostu brednią – komentuje dyrektor Krakowski. I wylicza: – Nie słyszałem o tym, żeby artyści odwracali się od instytucji, a menadżerowie rezygnowali z kontraktów. Jeśli chodzi o brak pomysłu programowego, to program na kolejny rok jest opracowywany, a w tej chwili kontynuuję działania zaprogramowane w ubiegłym roku. Dochody nie spadają, natomiast zmniejszają się koszty, które były rozbuchane za moich poprzedników.
Dyrektor zaprzecza, by cofnął jakikolwiek wniosek o dotację. Zarzutów o rzekome seksistowskie uwagi i mobbing komentować nie chce. – Widać, że ktoś, kto to pisał, nieźle się bawił, wymyślając tego typu bzdety – ucina. I dodaje: – Jeżeli te informacje autor uważa za prawdziwe, niech się ujawni i udowodni to przed sądem.
List dotarł już do Urzędu Marszałkowskiego. Rzecznik marszałka Remigiusz Małecki na tym etapie sprawę komentuje krótko: – Urząd przeprowadzi czynności wyjaśniające. W zależności od ich wyników, zarząd województwa podejmie ewentualne dalsze kroki.