Przyszli do pracy ubrani na czarno, nie wykluczają wejścia w spór zbiorowy z pracodawcą. Pracownicy Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego chcą podwyżek. Jak podkreślają, mają najniższe zarobki spośród wszystkich urzędów wojewódzkich w Polsce.
Dwa z trzech działających w LUW związków zawodowych dołączyły do protestujących w Bydgoszczy pracowników sfery budżetowej. Na znak solidarności w poniedziałek blisko połowa pracowników podległych wojewodzie lubelskiemu przyszła do pracy ubrana na czarno.
– Jeśli chodzi o wszystkie urzędy w kraju, jesteśmy na szarym końcu. Średnie wynagrodzenie zasadnicze to 2,8 tys. zł brutto. Nie każdy ma dodatki i nagrody. Inspektor zarabia 2,1 tys. zł brutto. To mniej niż osoby zatrudniane na unijnych stażach – mówi Dziennikowi przedstawicielka jednej z organizacji związkowych. – Doskonale wiemy, że jak praca nie pasuje, to można ją zmienić, ale jak się coś robi od lat i się to lubi, to oczekujemy godnego wynagrodzenia adekwatnie do realizowanych zadań z zakresu administracji rządowej. Ustawa o służbie cywilnej zabrania nam strajkować, dlatego przez ubiór manifestujemy potrzebę zmian w zakresie wynagrodzeń.
Proszony przez nas o komentarz wojewoda lubelski przyznaje, że ten temat poruszany jest podczas każdego z cyklicznych spotkań wojewodów.
– Jest w rządzie pełne zrozumienie co do tego, że urzędnicy powinni zarabiać więcej. Niskie płace to efekt wieloletnich zaległości i zaniedbań, które teraz musimy nadrabiać. Mam zapewnienie, że od 2019 roku będą podwyżki. Nie wiem jeszcze jakie, ale istotne. Być może w tym roku także można się ich spodziewać. Trwają analizy i podliczenia – mówi nam wojewoda Przemysław Czarnek.