Marian Cz. oskarżony o żądanie łapówki od interesanta... nadal przyjmuje w tym samym wydziale lubelskiego Urzędu Miasta. Tyle że przy innym biurku. Ratusz twierdzi,
że to wystarczy.
Ale Marian Cz. wciąż pracuje w Wydziale Architektury, Budownictwa i Urbanistyki i nadal przyjmuje mieszkańców. Tyle że parę pięter niżej. Zapuścił brodę i - inaczej niż reszta - nie miał wczoraj plakietki z nazwiskiem. Rozmawiać z nami nie chciał.
- Nie mam upoważnienia - mówi zaskoczony naszą wizytą Marian Cz.
• Nie czuje pan dyskomfortu, nadal przyjmując interesantów?
- Dyskomfort wy będziecie czuli, chociażbym nie chciał tego.
• Dlaczego?
- Nie mogę z panem rozmawiać.
Dlaczego Cz. nadal obsługuje interesantów? - To najbezpieczniejsze stanowisko, bo daleko od miejsca, w którym stwierdzono nieprawidłowości - mówi Iwona Blajerska, rzecznik Ratusza. - Poza tym, tutaj przyjmuje mieszkańców w innych warunkach. W sali obok niego pracuje jeszcze wiele innych osób.
Drugi z oskarżonych w tej sprawie Arkadiusz M., wcześniej szef miejskiej architektury, wciąż pracuje w magistracie w Wydziale Remontów Budynków. Do tego wydziału trafiła też Elżbieta Mącik, pod której rządami miejska Lubelska Pracownia Urbanistyczna puściła w obieg fałszywą wersję planu zagospodarowania dzielnicy Rudnik. Urzędnicy nawet nie podejrzewali, że mapy, które dostali, są niewłaściwe. Legalny plan pozwalał na zabudowę jednorodzinną, podmieniony dopuszczał też bloki.
Gdy sprawa wyszła na jaw, szefowie znaleźli urzędniczce posadę w Wydziale Remontów Budynków. - Zgodziłam się na to przeniesienie - przyznaje Mącik. I raczej nic złego już jej nie grozi. Do emerytury ma dwa lata, a poza tym, jest urzędnikiem mianowanym, więc można ją zwolnić jedynie dyscyplinarnie.
- Rzecznik dyscyplinarny odmówił zajęcia się sprawą, bo od ewentualnego przewinienia minęło więcej niż rok - wyjaśnia Blajerska. - Nie możemy kogoś zwalniać tylko po to, by sąd pracy zaraz przywrócił go na stanowisko. A my musielibyśmy jeszcze płacić tej osobie odszkodowanie.