Spowodował stłuczkę i uciekł. Później awanturował się z policjantami. Tak zdaniem śledczych zachowywał się Ryszard K., prawnik z Lublina. We wtorek mężczyzna ma stanąć przed sądem
Prawomocny wyrok w tej sprawie może oznaczać dla Ryszarda K. pożegnanie z profesją radcy prawnego. Akt oskarżenia przeciwko 56-latkowi był gotowy już w czerwcu, ale sąd zwrócił sprawę do prokuratury. Chodziło o zastrzeżenia dotyczące opinii toksykologicznej. Śledczy skutecznie zaskarżyli tę decyzję. We wrześniu Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił postanowienie poprzednika. Spraw wróciła więc na wokandę.
Zarzuty stawiane Ryszardowi K. dotyczą wydarzeń z września ubiegłego roku. Prawnik jechał wówczas swoim volkswagenem. Wieczorem, u zbiegu ulic Czeremchowej i Baśniowej w Lublinie uderzył w taksówkę i odjechał. Taksówkarz ruszył w pościg za uciekinierem.
Z relacji mężczyzny wynika, że kierowca volkswagena zatrzymał się kilkaset metrów dalej, w pobliżu swojego domu. Między mężczyznami doszło do krótkiej przepychanki. Później sprawca kolizji wjechał swoim autem do garażu, po czym poszedł do siebie. Taksówkarz wezwał mundurowych. Utrzymywał, że czuł od uciekiniera wyraźną woń alkoholu. Także relacja świadka, który obserwował starcie obu panów wskazuje, że 56-latek nie był całkiem trzeźwy.
Policjantom, którzy przyjechali na miejsce nie od razu udało się porozmawiać z kierowcą volkswagena. W drzwiach do wskazanego domu przywitała ich żona Ryszarda K. Oświadczyła, że małżonek śpi. Z akt sprawy wynika, że kobieta zaprzeczyła, by po powrocie do domu 56-latek pił alkohol.
Policjanci nie czekali aż mężczyzna się wyśpi i obudzili Ryszarda K. Pierwszy test na trzeźwość wskazywał, że mężczyzna jest pijany. Policjanci chcieli więc zaprowadzić 56-latka do radiowozu na kolejne badanie. Według mundurowych, mężczyzna wpadł wtedy w furię. Miał wypychać policjantów z mieszkania i uderzać ich drzwiami wejściowymi. Szarpaninie miały towarzyszyć groźby i wyzwiska pod adresem mundurowych.
56-latek zdołał wypchnąć policjantów z mieszkania. Ci jednak nie dali za wygraną i wezwali posiłki. Przy wsparciu kolegów ponownie weszli do środka. Tym razem jednak obezwładnili i skuli Ryszarda K. Mężczyzna trafił do celi. Tam, parę godzin po awanturze, „wydmuchał” 1,3 promila.
Śledczy zarzucili później prawnikowi prowadzenie samochodu po pijanemu oraz znieważenie i stosowanie przemocy wobec policjantów. Ryszard K. nie przyznał się do tych zarzutów.