Kiedy marszałkowie kilku województw wypatrywali na ekranie premiera, przed kamerą stanęła nikomu nieznana urzędniczka. – Pozdrawiam województwo lubuskie na ścianie wschodniej – przywitała... Lubelszczyznę.
Samorządowcy kręcili nosami, ale spokojnie czekali na wystąpienie Zielińskiego. Jakież było ich zdziwienie, gdy zamiast ministra pojawiła się... jego urzędniczka. – Pozdrawiam organizatorów, województwo lubuskie na ścianie wschodniej – wypaliła. Jej powitanie wywołało salwy śmiechu i szum na sali. A niezrażona dezaprobatą słuchaczy pani z ministerstwa zaczęła wykład o ścianie wschodniej i funduszach unijnych dla pięciu najbiedniejszych województw. Czytała tak, jakby po raz pierwszy widziała tekst.
Potem było już tylko gorzej. Zamiast Władysława Ortyla, wiceministra rozwoju regionalnego, wystąpiła kolejna urzędniczka. Niczym nie ustępująca swojej poprzedniczce.
– Powinniśmy od razu przerwać tę konferencję – mówił oburzony Sławomir Sosnowski, członek Zarządu Województwa Lubelskiego.
– Arogancja ze strony rządu jest nie do przyjęcia – dodał Edward Wojtas, marszałek województwa.
Dlaczego premier nie znalazł kilkudziesięciu minut dla pięciu marszałków najbiedniejszych regionów w Europie? – Miał posiedzenie Rady Ministrów – mówi Jarosław Krajewski, asystent rzecznika rządu. Tyle że posiedzenia rady są co tydzień o tej samej porze. A nikt wcześniej nie uprzedził organizatorów konferencji, że zamiast premiera zobaczą i usłyszą co najwyżej urzędników z ministerstw.
Pod nieobecność premiera i ministrów marszałkowie podpisali list intencyjny o współpracy przy wykorzystaniu unijnych pieniędzy. – Mamy wspólne inwestycje i będziemy je konsekwentnie prowadzić. Czy to się rządowi podoba, czy nie – stwierdził Franciszek Wołodźko, marszałek województwa świętokrzyskiego. •