Jest zakaz organizacji sobotniego Marszu Równości oraz odbywającej się obok kontrmanifestacji. Prezydent zabronił obu tych zgromadzeń, bo uznał, że ich przeprowadzenie może zagrażać bezpieczeństwu ludzi. Ich organizatorzy mają teraz dobę na odwołanie się do sądu. Prezydent zawiadomił też policję o pojawiających się w internecie groźbach pod adresem osób wybierających się na marsz. O przyczynienie się „do eskalacji emocji” oskarża wojewodę
Prezydent uznał, że planowany Marsz Równości oraz kontrmanifestacja podpadają pod przepis pozwalający zakazać demonstracji, jeśli „może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach”.
O opinię w tej sprawie poprosił wcześniej policję, której komendant miejski odpowiedział, że obecność w jednym czasie i miejscu ludzi „o przeciwstawnych poglądach” może „doprowadzić do konfliktu i być jednocześnie zagrożeniem”, ale policja „jest w stanie pełnej gotowości”. W piśmie komendanta nie było sugestii, by zakazać marszu, jest za to sugestia, by prezydent wysłał na manifestację swojego przedstawiciela, który będzie mógł rozwiązać zgromadzenie, jeśli sytuacja zacznie być groźna.
Dziś prezydent wydał decyzję zakazującą sobotniego Marszu Równości mającego się zacząć o godzinie 13 na pl. Zamkowym oraz kontrmanifestacji planowanej tuż obok.
– Jak wynika z przekazanych informacji bardzo prawdopodobny jest przyjazd do Lublina dużej grupy osób mających na celu zakłócenie zgromadzenia - stwierdza prezydent w uzasadnieniu decyzji. - Informacje o realnym zagrożeniu dla życia lub zdrowia ludzi albo mienia w znacznych rozmiarach pochodzą od organów państwowych, które ustawowo są zobligowane do dbania o bezpieczeństwo i porządek - dodaje Żuk. W uzasadnieniu decyzji wskazuje na jeszcze jeden fakt: - Wezwania do działań, w tym noszących znamiona czynów zabronionych ukazały się w przekazach internetowych .
- Stanąłem przed trudną decyzją - oświadczył na konferencji prasowej prezydent Krzysztof Żuk. - Nie opowiadam się za żadną ze stron – zastrzega Żuk. Podkreśla, że musi mieć na względzie bezpieczeństwo mieszkańców, a w internecie pojawiły się groźby pod adresem uczestników Marszu Równości, w tym groźba pozbawienia życia. - Wpis ten został opatrzony zdjęciem pieca kremacyjnego pochodzącego z obozu koncentracyjnego - dodaje prezydent.
– Służby miejskie dokonały oceny sytuacji, czego efektem jest zgłoszenie do policji o podejrzenia przestępstwa przez pseudokibiców, którzy stosując mowę nienawiści nawołują do udziału w kontrmanifestacji i ataku na uczestników marszu. Nawoływanie do takich czynów i działań, w tym przemocy, może wskazywać na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu - podkreśla Żuk.
– Do eskalacji emocji przyczyniły się także zachowania wojewody lubelskiego, który zapominając najwyraźniej, że jest urzędnikiem państwowym reprezentującym Rząd Polski wypowiadał się jak polityk w sposób, który może stanowić przejaw mowy nienawiści – stwierdza prezydent w swym oświadczeniu.
Prezydent dodaje, że na najbliższą sobotę zaplanowano również Falkon, czyli konwent fantastyki, w którym może wziąć udział nawet 10 tys. osób. Organizatorzy obu tych zgromadzeń mają teraz 24 godziny na odwołanie się do Sądu Okręgowego. Jeśli sąd otrzyma takie odwołanie, będzie mieć 24 godziny na jego rozpatrzenie.
Postanowienie Sądu Okręgowego będzie mogło być jeszcze zaskarżone w ciągu kolejnych 24 godzin do Sądu Apelacyjnego, który również będzie mieć dobę na wydanie ostatecznego postanowienia nie podlegającego już zaskarżeniu.
Zakazania Marszu Równości domagał się wojewoda lubelski, miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości oraz część organizacji katolickich. Twierdzą oni, że faktycznym celem demonstracja będzie „domaganie się legalizacji sprzecznych z konstytucją jednopłciowych tzw. małżeństw” i „adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Sami organizatorzy manifestacji tłumaczą natomiast, że planują pokojowy pochód, a ich głównym postulatem jest „ochrona przed dyskryminacją i wykluczeniem”.
Co na to organizator?
- Nie zgadzamy się z decyzją prezydenta i uważamy ją za skandaliczną i bezpodstawną. Będziemy starali się udowodnić to w sądzie. Sytuacja jest bezprecedensowa – mówi Bartosz Staszewski, organizator lubelskiego Marszu Równości.
I przypomina, że ostatni raz coś takiego miało miejsce w 2005 roku, gdy ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński zakazał Parady Równości i przegrał w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Dodaje także, że w tym roku w całej Polsce zorganizowano już kilkanaście podobnych marszów.
- Odbyły się one bez przeszkód. To nie my stwarzamy zagrożenie dla mieszkanek i mieszkańców Lublina, tylko osoby, które chciały kontrmanifestować. Policja do tej pory doskonale dawała sobie radę, więc nie widzę powodów, dla których mielibyśmy uważać, że tym razem mogłoby być inaczej. Lublin nie jest gorszy od Wrocławia, Katowic, Szczecina czy jakiegokolwiek innego miasta, w którym doszło do marszów. Jesteśmy przekonani, że sąd przyzna nam rację i w sobotę spotkamy się w Lublinie – zapowiada Staszewski.
Na stronie wydarzenia na Facebooku przy informacji o decyzji prezydenta pojawiło się też hasło „Wszyscy jesteśmy spacerowiczami”.
Co to oznacza? – Jeśli wyczerpiemy wszystkie ścieżki prawne, to zaprosimy wszystkich zainteresowanych na wspólny spacer. Ale jeszcze jest za wcześnie, żeby mówić o szczegółach. Na razie skupiamy się na przysługujących nam możliwościach odwoławczych – dodaje organizator Marszu Równości.