Kolejna odsłona procesu Mariana Kowalskiego, lidera lubelskich narodowców i byłego kandydata na prezydenta Polski. Oskarżony jest o pobicie Andrzeja N., jednego z gości klubu Graffiti
W środę zeznawali Paweł Ch., ochroniarz, który był w klubie, kiedy doszło do awantury i ratownik medyczny Mirosław Sz.
– Stałem na dole, usłyszałem tylko krzyki nadchodzące z góry. Nie pamiętam Mariana w kontekście tych wydarzeń, a tego rzekomo pobitego mężczyzny w ogóle bym nie poznał –mówił dzisiaj Paweł Ch.
Zapamiętał za to żonę Andrzeja N. – Zachowywała się skandalicznie. Ubliżała, przeklinała, ubrana była wyzywająco – stwierdził. Według niego dziwne było to, że policjanci spisali Mariana Kowalskiego. – Nie przyszli z tym mężczyzną, żeby pokazał, kto go pobił, tylko sami poprosili o dokumenty – mówił Paweł Ch.
Sprawy w ogóle nie pamięta ratownik medyczny, który udzielał pomocy poszkodowanemu. – W zawodzie pracuję od 12 lat, w tym czasie miałem co najmniej kilkaset przypadków pobić. Ani tego zdarzenia, ani pacjenta nie pamiętam – mówił Mirosław Sz.
Z protokołu sporządzonego przez niego zaraz po interwencji wynika, że Andrzej N. doznał powierzchownych obrażeń m.in. głowy i nogi. Ratownik medyczny pytany, czy mógł nie zauważyć złamania, stwierdził, że jest to możliwe, bo czasami nie da się tego stwierdzić podczas badania na miejscu wypadku.
Z aktu oskarżenia wynika, że do przepychanki doszło 28 lutego 2014 roku po koncercie Happysad. Andrzej N. miał zostać uderzony w twarz przez Mariana Kowalskiego, ochroniarza w klubie Graffiti. Twierdzi, że stoczył się ze schodów i złamał nos. Jego wersję potwierdza również małżonka oraz obdukcja lekarska.
Mężczyzna, oprócz złamanego nosa, miał podbite oko i liczne potłuczenia na rękach i nogach. Prawie dwa tygodnie spędził w kołnierzu ortopedycznym. Poszkodowany domagał się 10 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia, Kowalski nie przyznał się do pobicia i nie zapłacił. Śledczy oskarżyli go o „uszkodzenie ciała”, za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 18 marca.