Więzienie w zawieszeniu i grzywna. Taki wyrok usłyszał Zygmunt K., były szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Pochodzący z Janowa Lubelskiego śledczy odpowiadał za fałszowanie dokumentów
Wyrok w tej sprawie zapadł właśnie w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Zygmunt K. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Musi również zapłacić 5 tys. zł grzywny. To kara za fałszowanie dokumentów dotyczących działalności rodzinnej firmy. Zawiadomienie w tej sprawie złożył brat oskarżonego prokuratora.
Zygmunt K., obecnie prokurator w stanie spoczynku, pochodzi z Janowa Lubelskiego. Jego brat i siostra prowadzili tam sklep spożywczy. Zajmowali się również gastronomią. Przez trzy lata jej prowadzeniem faktycznie zajmował się Zygmunt K. – jego brat był wtedy za granicą.
W 2013 roku Leszek K. wrócił do kraju. Chwilę później odwiedził Prokuraturę Apelacyjną w Lublinie. Zawiadomił śledczych, że jego brat podrobił szereg jego podpisów. Miał również fałszować podpisy swojej córki. Spreparowanymi dokumentami posługiwał się później w janowskiej skarbówce, lubelskim urzędzie miasta, banku, sklepie i u dostawcy energii. Podrabiane miały być m.in. deklaracje VAT, oświadczenia o wartości sprzedanego alkoholu i zaświadczenia o wniesieniu opłaty za zezwolenie na sprzedaż procentowych trunków.
Ruszyło śledztwo. Prokuratura ustaliła, że Zygmunt K. wykonywał wszelkie prawne czynności związane z działalnością firmy. Nadzorował pracowników, zajmował się podatkami i zezwoleniami. Śledczy zabezpieczyli szereg firmowych dokumentów i przekazali je biegłemu. Z jego opinii wynika, że Zygmunt K. podrobił większość z kilkudziesięciu widniejących na nich podpisów.
– Starając się możliwie wiernie odwzorować cechy oryginału, skutecznie zamaskował własne nawyki graficzne – czytamy w opinii biegłego.
Pracownicy Zygmunta K. zeznali, że faktyczni właściciele spółki pojawiali się w sklepie sporadycznie. Prokuratora obciążyły również zeznania urzędników lubelskiego urzędu miasta. Przyznali oni, że podpis współwłaścicielki firmy składała osoba znana im jako prokurator.
Zygmunt K. od maja 2001 roku był Prokuratorem Apelacyjnym w Warszawie. Został powołany na stanowisko przez Lecha Kaczyńskiego. Prezydent jasno potem sugerował, że był to jego błąd personalny. Warszawska apelacja zajmowała się najgłośniejszymi śledztwami w kraju: w sprawie tzw. afery Rywina, gangu pruszkowskiego, Grzegorza Wieczerzaka i afery PZU, zabójstwa generała Marka Papały.
W kwietniu 2004 r. K. złożył rezygnację ze stanowiska na ręce Grzegorza Kurczuka, ówczesnego szefa resortu sprawiedliwości. Oficjalnych powodów rezygnacji nie podano.
Rozstrzygnięcie lubelskiego sądu w jego sprawie nie jest prawomocne.