Kilkudziesięciu urzędników miejskich i pracowników placówek podległych samorządowi Puław jest ze sobą spokrewniona.
Stopień pokrewieństwa w puławskim Ratuszu, spółkach i placówkach miejskich jest zróżnicowany. Dominują małżeństwa. Pracują też brat z siostrą, szwagierki, ojciec z córką, ciotka i siostrzenica, ojciec z synem itp. W żadnym przypadku nie stwierdziliśmy zależności służbowej pomiędzy nimi. - Zjawisko to na pewno nie ma wpływu na jakość pracy. Nie sądzę, by w prawie unijnym za powiązania rodzinne przewidywano zwalnianie z urzędów osób spokrewnionych - powiedziała nam Ewa Wójcik, sekretarz miasta.
W puławskim ratuszu zatrudnionych jest 129 osób. Odpowiedzialność za politykę kadrową spoczywa na prezydencie. W rozmowie z nami prezydent miasta Janusz Grobel stwierdził, że zna kilka osób w urzędzie spokrewnionych ze sobą. Zarzuty o nepotyzm uważa jednak za absurdalne. Odmiennego zdania jest Julia Pitera, prezes Transparency International, międzynarodowej organizacji pozarządowej piętnującej korupcję, we wszelkich jej przejawach. - To jest ewidentny przykład protekcjonizmu i kumoterstwa i to w jak najgorszym tego słowa znaczeniu. Niestety bardzo trudno walczyć z tym negatywnym zjawiskiem - argumentuje J. Pitera.