14 marca zacznie się nabór do miejskich przedszkoli. Jest w nich ponad 8 tys. miejsc - więcej niż przed rokiem.
Rekrutacja potrwa do 15 kwietnia. Pierwszeństwo będą mieć 6-latki, później dzieci rodziców samotnych, w znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawnych, niezdolnych do pracy lub samodzielnej egzystencji i te z rodzin zastępczych.
Miejsc będzie więcej, niż przed rokiem. Będzie m.in. 11 nowych oddziałów przedszkolnych w szkołach, np. przy Krężnickiej, Radości i Biedronki. Ale w ostatecznym rozrachunku sytuacja będzie zbliżona do tej sprzed roku.
– W tym roku dzieci 5-letnie mają obowiązek wychowania przedszkolnego i nie można im odmówić miejsca – mówi Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Urzędzie Miasta. Dotąd rodzice 5-latków mogli posłać dziecko do przedszkola, ale nie musieli.
System preferuje dzieci starsze trudniej będzie rodzicom 3- i 4-latków. Ratusz szacuje, że w publicznych przedszkolach (również prowadzonych przez inne podmioty, np. zakony) są miejsca dla 75 proc. dzieci w wieku 3–6 lat. A razem z placówkami niepublicznymi miejsc wystarczy dla 96 proc. dzieci. Miasto liczy, że tłok częściowo rozładują ci rodzice 6-latków, którzy poślą swoje dzieci do szkół. Dwa lata temu zrobiło to 100 osób, w zeszłym 200, a w tym roku Ratusz liczy na 400.
Przedszkola w Lublinie - nabór
Przeprowadzka na Felinie
Od września przedszkole działające w podstawówce na Felinie przeniesie się do nowych pomieszczeń. – Na Felinie między Drogą Męczenników Majdanka a ul. Zygmunta Augusta wznosimy trzy bloki dla osób kierowanych tam przez miasto. Porozumienie dotyczy jednego z nich – mówi Jerzy Deska, prezes TBS Nowy Dom.
– Na parterze bloku ok. 380 mkw. zostanie przeznaczone na przedszkole publiczne – zapowiada Krzysztof Żuk prezydent Lublina. – Jest szansa, że we wrześniu przedszkole, które jest teraz zlokalizowane szkole będzie działać już w budynku TBS – dodaje. – To realny termin – potwierdza Deska.
W tej chwili w podstawówce na Felinie przedszkole zajmuje 4 sale. Kiedy się przeniesie poprawią się warunki w szkole. – Mam informację, że kilkadziesiąt dzieci z tej dzielnicy musi dojeżdżać na lekcje do innych szkół – mówi Żuk.